Etykiety

23.01.2013

Drogowskazy

 
Drogowskazy wiodące do dziejów Płocka wieku X .
  • Drogowskaz 1. Relikwie św. Zygmunta w katedrze płockiej . Kult świętego . Oficja brewiarzowe - wyznacznikami dat .
DSC_8682
Jako dziedzictwo odległej, bardzo odległej przeszłości, w katedrze płockiej znajdują się relikwie św. Zygmunta, króla Burgundii. Przemożna ciekawość każe postawić pytanie: kto i kiedy relikwie św. Zygmunta do Płocka sprowadził ? Odpowiedzi szukamy w literaturze naukowej.
 
Mamy Monografię historyczną Płocka abpa A.J.Nowowiejskiego, (wydanie II z roku 1930), gdzie na s. 363 czytamy: „Kiedy i skąd sprowadzono do Płocka relikwie górnej części czaszki św. Zygmunta, nie wiadomo.” Nie jest to więc odpowiedź na pytanie kto i kiedy, lecz kiedy i skąd. Nas interesuje odpowiedź: kto i kiedy, i tę kwestię będziemy drążyć. Okoliczność skąd ma swoje znaczenie, lecz w tej chwili jest to okoliczność drugorzędna. Monografia Płocka pióra abpa Nowowiejskiego liczy 686 stron . Jej częścią centralną jest opis bazyliki katedralnej płockiej
(s. 179-470). W ramach tego opisu omawiana jest kwestia relikwii i kultu św. Zygmunta (s. 361-369)

 
kaplica4
Gdy autor monografii Płocka przystępował do omawiania patronatu św. Zygmunta, króla Burgundii, nad katedrą połocką, w obiegu naukowym występowały dwie hipotezy, odmienne pod względem treści i chronologii.  Marian Morelowski, ceniony historyk sztuki, wiedział, że relikwie i kult św. Zygmunta występują nie tylko w Płocku lecz i w Pradze czeskiej. Uznał, że kolejność wydarzeń była następująca: do Pragi sprowadził je w roku 1365 cesarz Karol IV z Agaunum. Część tych relikwii cesarz podarował królowi polskiemu Kazimierzowi Wielkiemu. Ten z kolei przekazał je do Płocka fundując okazały relikwiarz-hermę do ich pomieszczenia. Utrzymywał Morelowski, że przed Kazimierzem Wielkim w Polsce relikwii św. Zygmunta nie było.
 
Nikt lepiej niż abp A.J.Nowowiejski, pasterz i rządca Kościoła płockiego, znakomity liturgista i historyk, wiedzieć nie mógł, jak liczne i jak ważne ślady kultu św. Zygmunta występują w Płocku daleko przed rokiem 1365, że hipoteza Morelowskiego za hipotezę trafną uznana być nie może. Przeciwstawił się jej twierdzeniem (s. 364) że „kult św. Zygmunta w Płocku sięga wieku XII .” (!)
  • Miał ku temu rozliczne dowody i argumenty.
Hipoteza druga łączy czas sprowadzenia relikwii - a więc i powstania kultu - z osobą biskupa płockiego Wernera tj. z latami 1156-1170. Książę Bolesław Kędzierzawy wysłać miał Wernera w misji dyplomatycznej do cesarza Henryka Rudobrodego w Akwizgranie celem zażegnania przygotowywanej wyprawy na Polskę. Z powierzonego sobie zadania Werner wywiązał się nadzwyczaj dobrze. Do tego stopnia, że na drogę powrotną otrzymał od cesarza wiele darów; a wśród nich dar najcenniejszy - relikwie św. Henryka i - rzekomo ! - św. Zygmunta. Miał je Werner złożyć w drewnianym kościółku, zbudowanym gdzieś na pograniczu Miśni z Polską, który to kościółek dedykował imionom św. Henryka i św. Zygmunta. Następstwem tej misji miało być również sprowadzenie relikwii króla Burgundii do Płocka.
 
W hipotezie tej jest zbyt dużo niejasności by ją bezwarunkowo zaakceptować. Abp Nowowiejski nie chciał hipotezy odrzucić, postanowił więc ją dowartościować następującymi przesłankami umacniającymi tezę o pośrednictwie Wernera w sprowadzeniu relikwii św. Zygmunta do Płocka: 1/ Biskup Werner otaczał się benedyktynamibył ich dobrodziejem. Prawdopodobnie „ sam był benedyktynem” , 2/ „ Być może – pisał Nowowiejski (s.364) - że biskup Werner wiózł ze sobą do Polski, oprócz relikwii św. Henryka, także i szczątki św. Zygmunta, i część ich umieścił w nowym ołtarzu na miejscu ( tzn. na pograniczu Miśni z Polską ), część zaś przywiózł do Płocka.  „ Jak widać opinię swoją wyraził abp Nowowiejski nader ostrożnie, w trybie przypuszczającym. Tymczasem - o czym się niebawem przekonamy - historycy Kościoła płockiego tę opinię przyjmują bez zastrzeżeń jako rzecz pewną. W medium elektronicznym (Wikipedia) czytamy: „W roku 1166 biskup Werner przywiózł do Płocka z Akwizgranu, jako dar cesarza Fryderyka, część czaszki świętego„ Taką wiedzę czerpie współcześnie ten, kto początków kultu burgundzkiego męczennika w Płocku jest ciekaw.
 
Pokrywa się ta opinia z poglądami większości historyków płockich. Otóż ta jednomyślność jest okolicznością dla prawdy historycznej szkodliwą o tyle, że upowszechnianie opinii niepewnej, niejasnej, niesprawdzonej i niesprawdzalnej, nadaje jej psychologiczne znamię pewnika; ono zaś stoi na przeszkodzie akceptacji prawdy - szczerej i autentycznej - że relikwie św. Zygmunta sprowadzone zostały do Płocka latem roku 995. Niemal dwa wieki wcześniej niż się powszechnie sądzi !
 
Metodyczne studium kultu św. Zygmunta, na Zachodzie i w diecezji płockiej, opracował i zamieścił w „Studiach Płockich„ ks. Andrzej Rojewski. Najpierw, w tomie IX/1981, przedstawił życiorys świętego (s. 102-105), rozwój jego kultu na Zachodzie (s. 105-106), daty, vpod którymi obchodzone są święta - czy to śmierci, czy też przeniesienia relikwii, by następnie przejść do omawiania okoliczności translacji relikwii do Płocka i śladów kultu tego świętego w Płocku (s.107-119) W tomie X/1982 , s. 63 – 86 , autor omówił: a/ formularze mszalne o św. Zygmuncie (s.63-75), b/ dwa oficja brewiarzowe: < Adest dies laetabundus > oraz < Gaudeat ecclesia >. Sporo miejsca poświęcono analizie pierwszego oficjum . Dostrzegł w nim ks. Rojewski rozliczne i znamienne niezwykłości . Powtórzmy za autorem słowo w słowo „(uwaga arabskie liczbowanie wątków oraz „wytłuszczenie” czcionek - jest moje !)

 
Jest  to  oficjum  występujące (I) w  brewiarzu  krakowskim. Stanowi  ono  (II) niemałą  zagadkę … /bowiem/ …   znajduje się   nie   pod  datą  2 maja   lecz   (III)  10  września, miedzy  oficjum: S. Gorgoni  mart. „. a  „SS   Prothi  et Jacinti „  ….  „nie  jest  to  (IV)  oficjum     jednonokturnowe  o  trzech  antyfonach, tyluż  psalmach  i  lekcjach  lecz  trzynokturnowe„    Poza  tym  nie  wiadomo  dlaczego  znalazło  się  ono  pod  datą  10 września. W  tym  dniu  nie  obchodzono  przecież  święta  króla  Burgundii  ani  w  Polsce, ani  na  Zachodzie.  Zachód  znał  wprawdzie  święto  translacji  relikwii  św. Zygmunta, ale dzień  ten wypadał  5  września:  W  aktualnym  etapie  badań   nie  jesteśmy  w  stanie  dać rozwiązania  tej  niewątpliwej  zagadki (sic !!!), jaką  stanowi  oficjum  „Adest  dies  laetabundus„  ks. dr.  Andrzej Rojewski, absolwent  KUL,  duchowny diecezji  płockiej,  wykładowca  liturgiki  w  Wyższym  Seminarium  Duchownym  w  Płocku, przed  trzydziestoma   laty   znalazł  w  oficjum „Adest  dies  laetabundus „  zagadkę   wielowątkową   i  wyznał    szczerze,  że  „na   aktualnym  etapie   badań   (rok  1982 !)   nie  da się  tej zagadki  rozwiązać.
 
I co dalej?   Dlaczego on sam, ani nikt  po nim,  do  rozwiązywania  zagadki po roku 1982 nie przystąpił?  Czyżby  wśród   duchowieństwa  katedralnego w  Płocku brak było  chęci ?   A  może  mocy  intelektualnych ?  Brak  kontynuacji  badań   nad   niewątpliwą  zagadką   świadczy, że   mamy do  czynienia  z   immanentną  niewydolnością  poznawczą  uniwersyteckiego   modelu   uprawiania    teorii  poznania   historycznego,  w  której  - do czasów  Jerzego Topolskiego – brak  było    pojęcia   „wiedza  pozaźródłowa „  Gdyby  obecnie, A. D. MMXIII, do  rozwiązywania    zagadki  zaprosić  liturgistów   z  głównych   ośrodków   uniwersyteckich  (UKSW + KUL+ ew. Uniwersytet  Papieski)  i  powierzyć  im  zadanie  rozwiązania  zagadki oficjum   <Adest  dies  laetabundus >,  - -  też  z  problemem  by  sobie  nie  poradzili! 
 
„Wiedza  pozaźródłowa”  jest pojęciem  dobrym, pożytecznym, skutecznym!  Pojęciem  stworzonym   przez  człowieka  nauki  (Jerzy Topolski),  historyka,  który  swoją  jaźń, swoje  jestestwo, swoje  horyzonty  badawcze formował  w czasie studiów na  uniwersytecie!  Czyżbyśmy z racji  wynalazku  pojęcia  „wiedza  pozaźródłowa”  uznać go mieli  za   „wyrodnego” syna  uniwersyteckiego modelu uprawiania  historycznej  uczoności?  Od  czasu  kreacji tego pojęcia, po dziś  dzień, na  forach  uniwersyteckich  jakoś nie  widać, nie  dostrzega się, ani zagorzałych  jego zwolenników ani  zdeklarowanych  przeciwników .
 
„Wiedza pozaźródłowa”   jest umiejętnością  (przymiotem, cechą,  właściwością)  jaką  umysł  badawczy  zdobywa (zaznaje, doświadcza)  aktem  poznawczym  szczególnej natury w okolicznościach niezwykłych. Funkcjonalnie  jest pojęciem, które  uzbraja, wyposaża  umysł  badawczy   w  umiejętność  dostrzegania i  usuwania   barier  poznawczych  wiedzy  źródłowej, -  Jest  narzędziem  do  taranowania  szańców  błędu   i   niewiedzy  występujących w  cywilizacji  źródła pisanego.
 
  • Zagadka  zagadką  być  przestaje   gdy  tajemniczą  datę 10 września   osadzimy w   Płocku  roku  995, w  sekwencji  wydarzeń   mających miejsce  w dniach  8-9-10  września. W dniu 8 września  995 roku-dniu święta  Nativitatis BMV - narodzin Najświętszej Marii  Panny  - a była to niedziela! - miała miejsce  wielka i podniosła  uroczystość  natury  kościelno-państwowej:  (I) otwarcie, poświęcenie i oddanie do  użytku wiernych   bazyliki, której   budowę  w  roku  990  zaczął  książę  Mieszko I, a  jego syn, Bolesław Chrobry w roku  995  zakończył  (było to tzw. dedicatio  ecclesiae, ze wszystkimi  ceremoniami liturgicznymi!) Tę  katedrę   zbudowano  specjalnie  dla    biskupa  Wojciecha  Sławnikowica!.  
  • W  niej   złożono  relikwie  św. Zygmunta, króla Burgundii, sprowadzone  przez  benedyktyńskiego opata płockiego Astryka -Anastazego. Świątynię dedykowano   Najświętszej Marii  Pannie - do której Wojciech   Sławnikowic  miał  kult   szczególny! -  jako patronce  głównej  oraz  św. Zygmuntowi - jako patronowi  drugorzędnemu.  Po  południu ,w niedzielę   tegoż  dnia  8 września, proklamowana  została  - wspólnie przez  Chrobrego i  bpa. Wojciecha-Sławnikowica -  Słowiańska  Prowincja   Kościoła  Rzymsko-Katolickiego.   Przez  cały czas,  nieprzerwanie,  odprawiane były  nabożeństwa ku czci  Matki Bożej .
  • Ich   kulminacyjnym  punktem  było  chorałowe   wykonanie   akatistu -   B o g u r o d z i c a , którego  słowa   po  polsku  (!!!)   napisał  Wojciech  zaś  muzykę   skomponował  i  chórem  dyrygował   genialny  muzyk, kompozytor,  dyrygent chóru  i poeta , młodzieńczy  (21 lat !)  Brunon z  Kwerfurtu.  Z  Magdeburga  do  Płocka  przez Wojciecha  zaproszony.  W poniedziałek.  9  września,  na mocy uprawnień   do  tytułu  legata  papieskiego,   kanonicznie  nadanych przez papieża  Jana  XV, miała   miejsce  koronacja  biskupa  Wojciecha  Sławnikowica  na  Arcykapłana  Słowiańszczyzny  (Pontifex  Maximus  Sclavanensis ), W  dniu  10  września (wtorek), pomiędzy  kalendarzowym świętem    św.  Gorgoniusza  męczennika  (9/IX)  a  świętem   świętych   Prota   i Jacentego   (11/IX) odbyły  się  liturgiczne  modły  do   św.  Zygmunta , współpatrona  płockiej bazyliki.
  • W uroczystościach  państwowo-kościelnych  8-10  września  uczestniczył  Bolesław Chrobry, z  rodziną,  dworem  i  dostojnikami; duchowieństwo  -  z  Wojciechem na  czele,  oraz  zaproszeni  honorowi  goście:  król Otton  III   oraz  jego   babka   cesarzowa  Adelajda.
stare9
 
(Dygresja. Wyżej  podane  informacje są odkryciami  ponieważ wyczerpują znamiona definicji odkrycia podanej  w  słowniku  języka polskiego   (zob. Myśl 2). Nikomu, prócz  piszącego   te słowa, nie są  znane.  Nie  ma  potrzeby  zwracania  się  do  nauki  uniwersyteckiej  z  wnioskiem,  czy  też  prośbą,  o  akceptację, recenzję,  opinię,  ekspertyzę; wystawienie   czegoś w  rodzaju „atestu  naukowości„  Potrzeby  jest  inny  zabieg, mianowicie   skrupulatne  objęcie odkryć  prawem  autorskim, wzmocnionym sankcją  moralną siódmego  przykazania  Dekalogu-Non   furtum  facies !) 

*
Tak  więc  tekst  rymowanego  oficjum  brewiarzowego  <Adest dies  laetabundus>   ku  czci  św. Zygmunta, króla  Burgundii,   napisany  na  pergaminie,  tkwiący w   krakowskim  kodeksie  średniowiecznym   Kr  Kap. 27  jest   (I)  albo  oryginałem, z  którego  w  dniu  10 września  w   Płocku  śpiewano   chwałę  tego  świętego  i  modlono się  do niego;   lub  (II)     bliskoczesną  kopią  oryginału.  Dzień   10  września  995 roku  to  początek  kultu  świętego  Zygmunta  w Płocku;  jego  okolicach  i  na  Mazowszu   Każda  odmienna  opinia  jest  opinią  mylną.  Dodajmy, że  data  2  maja, jako święto  męczeństwa, ustaliła  się  w  Płocku  w  czasach   późniejszych,   gdy  konieczne  się  stało  ujednolicenie  święta  burgundzkiego  świętego  w całej  Europie.  
 
W  Płocku,  na skutek  kataklizmów dziejowych,  jakie  miasto  to  wielekroć  nawiedzały,  pamięć  o  wyjątkowym charakterze  wydarzeń  8-10  września 995 roku  zaginęła. Należy  podkreślić, że  sprowadzenie i umieszczenie relikwii  w  bazylice  Sanctae  Mariae et  Sancti  Sigismundi   było decyzją   polityczna, państwową;   podporządkowaną  priorytetowi   kultu   NMPanny   w  dniu  8  września,   dniu  święta  jej  narodzin.  Tak  czy owak  ustalamy,  że  oficjum brewiarzowe  <Adest  dies  laecabundus>  jest  zabytkiem    łacińskiego  piśmiennictwa  polskiego  z  ostatniej  dekady  wieku  X.   Analogicznie   jak   hymn - akatyst  „Bogurodzica„ ,  po  polsku  przez  Wojciecha  Sławnikowica,  w  sierpniu  995 roku, w  Płocku   napisany.
 
                                                                                                                            *
Nie  mniej  ciekawe  jest  i  drugie  oficjum  rymowane  ku  czci  św. Zygmunta – „Gaudeat  Ecclesia „  Chociaż   Dreves   (Analecta  hymnica, V. 219)  przepisał  tekst  tego  oficjum  z  XIV-wiecznych  brewiarzy  praskich, to jednak  ks. Rojewski   trafnie
  uznał, że  nie  należy nie  doceniać  ksiąg  płockich, które  (dz. cyt. s.78)  „przepisywane  były  ze  starszych  kodeksów, a  występujące  w  nich  oficjum  ma  koloryt  lokalny .. stąd  należy  go …  poddać  analizie  (!)
 
  • Zaczął  od:
    I  Nieszpory .  Antyfona  do  psalmów.
    Gaudeat  ecclesia  de  tali  iure  patrono. Et  tanto  dono  veneretur  Virgo Maria
    Festa Sigismundi  per climata  mundi  laude  recordemur  Christumque  Deum  veneremur.
    Alleluja.
I dalej  pisze: “Po  antyfonie  odmawiano  psalmy “Laudate”. Umieszczenie  tych  właśnie  psalmów  w  oficjum, -  a  to jest  niezwykle  ważne  spostrzeżenie  ks. Rojewskiego! -  świadczy  o  wysokiej  randze  święta  króla  Burgundii  w  Płocku„
 
Ze swej strony  musimy  wskazać  fatalny  błąd:  drukarski  lub  autorski.  W  drugim  wierszu   wyżej  przytoczonego  tekstu. zamiast:  „Festa  Sigismundi  per  climata  mundi ..”  winno  być: „Festa   Sigismundi   r e g i s  per  climata  mundi„   Przechodzimy  do   obwieszczenia  drugiego  odkrycia: Tekst  „Gaudeat  ecclesia„  jest  autorskim  tekstem  Brunona  z  Kwerfurtu !!!. Jest  w  tym  tekście  zwrot  literacki,  topos,  który  występuje  jedynie  i  wyłącznie  w  tekstach - poetyckich, lecz  i  prozaicznych!  -  autorstwa   Brunona  z  Kwerfurtu!. Tak  jak  kod   DNA  służy  niezawodnie  do  ustalania   pokrewieństwa  genetycznego  w organizmach ludzkich,  jak  w  rękach archeologa  izotop węgla  C14 służy niezawodnie  do  ustalenia  wieku  badanego  przedmiotu  archeologicznego,  tak  ów  literacki topos  wyznacza i identyfikuje   Brunona z  Kwerfurtu  jako  autora: „Gaudeat  ecclesia „ !!   Z  pewnością  absolutną!
 
I niechaj nikt nie sprawdza  po  encyklopediach, leksykonach, słownikach  biograficznych,  specjalistycznych   informatorach  naukowych  itp.,  czy  Brunon  był  poetą,  czy był  muzykiem,  czy był  kompozytorem - bo  takich  informacji  tam  nie znajdzie!  Historiografii uniwersyteckiej - polskiej  i  europejskiej - Brunon znany  jest   li-tylko  jako  prozaik, autor   drugiego  Żywota  św. Wojciecha  (Vita  Nascitur..), Żywota  Pięciu Braci  Męczenników   (Vita  Quinque  Fratrum   Eremitarum )  oraz   Listu  do  króla  Henryka  (Epistola  ad  Henricum  regem ) Uniwersytecka  wiedza o  Brunonie  z  Kwerfurtu  jest  wiedzą  ubogą,  nauka  o  nim  -  nauką  skostniałą,  a  badania - zrutynizowane.  Świat   polskiej  mediewistyki   jest   hermetyczny, zamknięty  w  sobie,  niewrażliwy  na  nowości  pochodzące   z  zewnątrz.  Izoluje  się  od  wszelkich  zewnętrznych,  pozauniwersyteckich  impulsów   nowatorskich,   tym  większy  stawiając  opór,   im  bardziej  te  impulsy  okazują  się  być   w swych  treściach   awangardowe  i nowatorskie.
 
Powróćmy  do tematu. Obydwa  oficja  brewiarzowe:  „Adest  dies  laetabundus”   i  „ Gaudeat  eccelsia „  są   oficjami    ku  czci św. Zygmunta   śpiewanymi  przez chór. Czy  jest możliwe, by w dniu  10  września  995  roku w Płocku - pierwszym  dniu  okazywania  powszechnej,  publicznej czci umieszczonym w  bazylice  relikwiom  św. Zygmunta -  odprawione  zostały  dwa, od  siebie  odmienne, oficja   brewiarzowe.?    Jest  to   pytanie  na  które  odpowiedzieć   winien     liturgista.  Nie  jest   wszelako  pewne, czy gdziekolwiek  w  Europie  znajdzie  on  materiał  porównawczy, by na  pytanie  odpowiedzieć. Gdyby  okazało  się,  że  odpowiedź i na  to  pytanie  dać  nie  można –  pewność co do autorstwa  Brunona  należałoby   rozwiązać  kluczem  chronologicznym.
 
Brunon  z  Kwerfurtu  był  w  Płocku  dwakroć:  po raz pierwszy  w miesiącach  lipiec-wrzesień  995, na  zaproszenie Wojciecha  Sławnikowica.   Skomponował  wówczas   muzykę  do   napisanego  przez  Wojciecha  hymnu – akatistu     B o g u r o d z i c a   i  przygotował   chór   (chór  chłopców   lub  chór  dorosłych  mnichów   wybranych  spośród   płockiego  coenobium  benedyktyńskiego)  do  chorałowego  wykonania  tego  hymnu.  Chrobry,  jego rodzina  i  dygnitarze dworscy, byli  zachwyceni  mistrzostwem  Brunona. Dostojna  cesarzowa  Adelajda  złożyła  Brunonowi  gratulacje.  Król  Otton  III   nie tylko.
 
Brunona   pochwalił,  lecz  i wyraził  mu  swoje   stanowcze  życzenie,  by  został   jego    kapelanem   Po raz  drugi przebywał  Brunon  w  Płocku  w  latach  1004-  1009.  Przybył  do  Płocka  na  polecenie papieża  Sylwestra  II  celem objęcia  rządów  nad   Kościołem  polskim.  Przybył  do  Płocka  pod  koniec  sierpnia  1004  roku  i  bez  przerwy   tu  rezydował  do roku 1007, kiedy to  w  ważnej misji, zleconej   przez  Chrobrego, udał się do  Kijowa. Z podróży do  Kijowa  powrócił  na dwór  Chrobrego  pod  koniec  roku 1008, a  zastawszy   stosunki   polsko-niemieckie    w  stanie  katastrofy, postanowił   skończyć  ze  swoim   życiem  wyprawą   misyjną   do  pogan. - gdzie śmierć męczeńską  miał    zapewnioną.!
 
Zatem  Brunon  napisać  mógł  tekst  oficjum brewiarzowego  „Gaudeat  eccelsia„  również   w  okresie  między  wrześniem  1004 r., a  datą   wyruszenia  w  podróż  do  Kijowa.  Kwestia  daty  napisania  przez  Brunona  rymowanego  oficjum  brewiarzowego   „Gaudeat  ecclesia „   nie  jest trudna  do   definitywnego  rozstrzygnięcia. Właściciel   niniejszego  blogu    ma  pewność , że dokonał  ważkiego  odkrycia. Nie  ma  wszakże  zdolności   do   prowadzenia   liturgicznej   analizy   Brunonowego  dzieła.   Spróbujmy  jednak   poczynić   parę  uwag   idąc  śladami  ks. Rojewskiego:.  Pisze  on  (dz.cyt, s. 81) „Laudes  ma  rymowane  antyfony, Są  one  tak  ułożone,  że ,… stanowią  doskonały  wstęp  do  psalmów.”   A nieco wcześniej  (s.80):   „Antyfony  opowiadające  życie  św.  Zygmunta  doskonale  łączą  się  z  treścią  psalmów  i  są  prawdziwym  do  nich  wprowadzeniem.  Tak  to  postrzega ks. Rojewski.!   My – nieco inaczej.  Technika  wersyfikacji  Brunona  polegała   na  tym, że  Passio  s. Sigismundi,   przywiezioną  do  Płocka  przez  opata  Astryka- Anastazego z  Burgundii, poddawał  wersyfikacji    pod  brzmienie  określonego  psalmu.
  • Oto  jeden  z  licznych   przykład ów:
    - Psalm  99:  „Jubilate  Domino  omnis  terra, servite  Domino  in  letitia“
      Brunonowe  uformowanie  antyfony  to:   “Letitie  jubilo  Domino  jubilemus  in  hujus  presenti  festo  subeamus  in  atria  eius“.  Otóż  nie  tyle  psalm   szedł   za  antyfoną , co  antyfona   kreowana  była  pod    psalm.!
Technika  wersyfikacyjna  Brunon  jest  płynna, wdzięczna, błyskotliwa,  cudowna!  Gdy  z  wczuciem  i wobraźnią  czytamy  modlitewne  wezwanie: „Letitie  jubilo  Domino  iubilemus /in  hujus  presenti  festo (!)/  subeamus  in  atria  eius.  Alleluja.,  czujemy się  żywymi   współuczestnikami  owej  uroczystości  płockiej  sprzed  ponad tysiąca  lat.   Wszystkimi   mackami  psychicznej   wrażliwości   reagujemy  na  wezwanie  Antyfony  5:   :Spiritus  omnis   in  excelsis  letus  /excitet  hec  sursum  ad   gaudia  cetus„  To  w  naszym  imieniu, i dla nas, ludu  Bożego  zgromadzonego   w  świątyni ,  chór  stojący  przed ołtarzem -  w  apsydzie, na  naszych  oczach! - wzywa  zastęp  szczęśliwych  mieszkańców  niebios  by  nas  tu  zebranych   (hec   cetus)   pobudził  (uniósł)  do  współuczestnictwa   w  niebiańskich    radościach   (sursum  ad  gaudia)  A  gdy  słyszymy  Versus: „Mundicie  signum   divino   munere   dignum„  to  oczami   wyobraźni  oglądamy  najpiękniejsze  dary   składane  podczas  uroczystości., w której  uczestniczymy.
                                                                                                                     *
Gdy  w  świetle  wiedzy  pozaźródłowej  wiadomym  się  staje, że  początkiem  kultu  św. Zygmunta  w  Płocku  był  dzień  10  września  995  roku, tracą  aktualność  wcześniej  w  obrębie  nauki  uniwersyteckiej   powstałe  opinie.
 
Pleno  titulo   Ksiądz  infułat  profesor  doktor  habilitowany  Wojciech  Marian  Góralski,  członek  Kapituły  Katedralnej   Płockiej  (prałat archidiakon), wykładowca  kościelnego  prawa  małżeńskiego  na  Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, historyk Kościoła  płockiego, swego  czasu napisał  i  zamieścił w  „Studiach Płockich”, X/1982, s.227- 231, artykuł  zatytułowany: „Historia  średniowiecznych  sakraliów  płockich.  Jednym  z  sakraliów  płockich  jest   herma-relikwiarz, a  w  niej  relikwie  świętego Zygmunta,   i  w  tej  kwestii  Autor  wyraził   opinie  następujące  (s. 229):
  • „Przewiezienie do Płocka relikwii  św. Zygmunta i  umieszczenie ich w Kościele  katedralnym spowodowało ,że  króla  męczennika  zaczęto  czcić  jako  drugorzędnego  patrona   katedry, a  pierwszorzędnego  opiekuna  grodu  książęcego. Tak więc  można  powiedzieć,  że kult tego  świętego w stolicy Mazowsza  sięga drugiej  połowy  XII w., a  najpóźniej  początku  XIII wieku. (Tu  powołał  się  Autor  na  ks. Rojewskiego)
  • Najwcześniejszą  wiadomość  o św. Zygmuncie jako patronie  katedry płockiej przekazał J. Długosz.   Katedra płocka  konsekrowana w  1144 r. przez  bpa Aleksandra  nosiła wezwanie  Najświętszej  Marii  Panny  lub   Sanctae  Mariae  de  Masovie, a  dopiero  od  czasu  umieszczenia  w  niej  relikwii  św. Zygmunta  bywała  niekiedy  nazywana  i  jego  imieniem. Dopiero w 1345 r.,  w  prośbie  o nadanie  odpustu  kościołowi  katedralnemu  w  Płocku  spotykamy się  po raz  pierwszy z  użyciem  tytułu „ ecclesiae….sancti  Sigismundi„ ,  i  to  na  drugim  miejscu. Na pierwszy  wymienia się  N.M.Pannę.  Podobnie  przedstawiała  się sprawa  patronatu  św.  Zygmunta  nad  Płockiem.
  • Przez  wieki  całe  aż do 1907 r.  nie spotykamy  żadnego  oficjalnego  dokumentu  stwierdzającego  ogólną  tradycję  o  Zygmuncie   jako patronie Płocka. Sprawa została  uregulowana za bpa  A.Wnukowskiego /--/ kiedy  to  Kongregacja Obrzędów …/  reskryptem   swoim    zalegalizowała    kult. Kult  św. Zygmunta  w  Płocku  w  swej  pierwszej  fazie  był  raczej słaby.„
Komentarz  do  powyższych  opinii,  czyniony  z  pozycji  wiedzy   pozaźródłowej ,  będzie   następujący:
relikwie  św. Zygmunta  sprowadził  do  Płocka  nie  bp Werner, lecz  Astryk-Anastazy, opat  płocki    pochodzenia  burgundzkiego, latem  roku  995.
-   drugorzędnym  patronem  katedry,  a  pierwszorzędnym  patronem  miasta   Płocka, został   św. Zygmunt  we  wrześniu  995 r.

liturgiczny  kult św.  Zygmunta  istnieje  w  Płocku   od  września  995 r.  Był  intensywny  przez  całe  wieki  średnie. Zaczął  stopniowo  zanikać   od   połowy  wieku   XVII.
-   gdy  w  1345 r.   pisano  prośbę   o  nadanie  katedrze  płockiej  odpustów nazwę  „ecclesia … sancti  Sigismundi„  przejęto   nie  z  dokumentu, bo  takowego  nie  było,  lecz  z    tradycji,   z  żywej  pamięci   zachowanej   wśród   kleru  i  ludu  płockiego.  Okoliczność  ta  skłania  do  refleksji nad   żywotnością  tradycji/pamięci   dewocyjnej   ludu Bożego  (1345 – 995 =   350 lat !)  oraz   zadumy  nad  podatnością   dokumentu /źródła  pisanego  na   zniszczenia,  czy  to  podczas   kataklizmów  dziejowych, czy
  to  z  powodu  niedbalstwa   ludzkiego, czy     przez  inne  destrukcyjne   wydarzenia  .

-   titulus   „Beatae   Mariae  Virginis  et  sancti  Sigismundi„  otrzymała  Katedra  płocka   we  wrześniu  995  roku   w  święto   narodzin   NMP -  in  festo  Nativitatis   BMV !     Pamięć  o  tym  nigdy  nie  zaginęła !  Dlaczego, kiedy,  i   w  jakich  okolicznościach  doszło  w  Płocku  do  powstania  święta  drugiego   -  festum  Assumptionis  BMV,  święta   Wniebowzięcia NM Panny, święta  nie opartego na żadnej  wcześniejszej  tradycji -  problem   wymaga  badań.  (Ciekawostka  filologiczna:  czy  „Sancta  Maria  de  Masovie”  czytać: po polsku, po łacinie, czy po….francusku?  Bp.  Aleksander  był  Belgiem !) Istnieje  jeszcze  trzeci  ważny   tekst  liturgiczny   ku czci św. Zygmunta  - Sekwencja:  „Ad   praeclara  festa   regis„   To  temat   do  osobnych  rozważań.!
*
Odchodząc od szczegółów  warto poddać  refleksji  -  z pozycji wiedzy pozaźródłowej! -  implikacje  tematyczne i metodyczne   dotychczasowych  badań  wykonanych  przez  historyków  formacji  uniwersyteckiej. Teza  Morelowskiego, że relikwie  św. Zygmunta   pochodzą co  prawda z  Zachodu  lecz  do  Płocka  przybyły   za  pośrednictwem  Pragi  czeskiej -  a  to  dzięki  cesarzowi  Karolowi  IV  i  królowi  polskiemu   Kazimierzowi Wielkiemu  -  w  konfrontacji  z realiami  płockimi   nie  wytrzymuje  krytyki.  Ma  jednak  te  zaletę, że kieruje  naszą  uwagę  ku   praskiemu  ośrodkowi  kultu  św. Zygmunta, i  tamtejszym   relikwiom   świętego.

Stwierdzamy  istnienie dwóch słowiańskich  ośrodków  kultu  św. Zygmunta   szczycących   się  posiadaniem   takich  samych  relikwii, mianowicie  czaszki  świętego.  Czy nie  ma  tu  sprzeczności?  Takie   same relikwie, tego  samego  świętego,  w  dwu  różnych   miejscach?   Abp.  Nowowiejski  pisze  (dz. cyt. s.363):  „według..  inwentarza  kapitulnego w  Pradze  czeskiej  z  r. 1368  (!), znajdowała  się   w  stolicy Czech  <Głowa  św. Zygmunta  męczennika, króla  burgundzkiego, szczerozłota, z  dwiema  koronami, z  tych  jedna  drogocenniejsza, pokryta  drogimi kamieniami  i  perłami,   którą dla  ozdobienia  tej  głowy  podarowała  córka  cesarza Karola  IV, margrabina  brandenburska;  druga mniej cenna,  którą  w  niedzielę  wkłada  się  na  głowę  św. Zygmunta>.  Jakie są  wzajemne relacje dziejowe  tych  dwóch ośrodków  przechowywania  relikwii  i  uprawiania   kultu  tego  samego  świętego?  Który  ośrodek    jest  wcześniejszy, a  który  późniejszy? Tematu   nie  podjęto!. A kwestię   można  z  powodzeniem  wyjaśnić   w  świetle  wiedzy  pozaźródłowej!  Pewne  jest  jedno -  współcześnie  ośrodek  czeski   jest  bardziej  aktywny   w  naukowych  opracowaniach  na  temat  własnego,  lokalnego  kultu  tego świętego., niż  ośrodek  płocki.

Aspektem  rozważań   nad  relikwiami  i  kultem   burgundzkiego  męczennika  w  Płocku  jest  pytanie  wykraczające  poza    kwestię   dewocji,  pytanie  świeckie:  A  kim  byli Burgundowie, których król  cząstkę swej  cielesnej  struktury  ma w Płocku?  Gdzie  Płock,  a  gdzie  Burgundia?  Gdy  się  wierzy,  że    relikwie  do  Płocka  sprowadził  bp. Werner, który  otrzymał  je  w  darze,   wówczas  z  pola  dociekań  znika  pytanie  o  cel sprowadzenia  relikwii do  Płocka.  Dano  mu  więc  przywiózł !   W odróżnieniu  od  wielu  współczesnych  badaczy   abp.  Nowowiejski - chociaż   przychylił  się  do   „Wernerowskiej”   tezy   importu   relikwii  z  Zachodu,  a  nawet  ją  uprawdopodobnił! - toć   przecież   zachował   zdrowy  rozsądek  pisząc:  „Kiedy  i  skąd  sprowadzono  do  Płocka  relikwie  górnej części  czaszki św. Zygmunta, nie   wiadomo„  (dz. cyt, s. 363 )!    

Ks.  Rojewski  miał  na  tyle  spostrzegawczości,  by   opinię  tę  nie  tylko  zauważyć,  lecz  i  docenić by  dwakroć  (dz. cyt.s. 110 i 111) ją   powtórzyć.  Opcja   innych  historyków   (pominiemy  ich nazwiska) była   zawsze  jednowariantowa, bez  (niepotrzebnej  ich  zdaniem)  dwuznaczności. O Burgundach abp Nowowiejski napisał   krótko: „Burgundowie  byli  jednym  z  czterech  plemion  wandalskich ….które  niegdyś  z  brzegów  dolnej  Wisły przeniosło swe burgi  w  okolice  Renu„ (dz. cyt. s.  361)  No  właśnie:  z   b r z e g ó w   d o l n e j  W i s ł  y!

Opinia  abp  Nowowiejskiego  o  praojczyźnie  Burgundów  jest  wprost  bezcenna!!!  Bezcenna,  ponieważ  stwierdza prawdę  historyczną,  prawdę  której   urzędowi   wyznawcy monopolu  uniwersyteckich  studiów  historycznych,  genetyczni   wielbiciele źródła pisanego,  nie  będą  chcieli  uznać. Według   świadectwa   źródeł  pisanych  -  a  tylko   takie   na  uniwersytetach  są   w  cenie  i  poważaniu! - Burgundowie  mieli   pochodzić  z  wyspy  Bornholm  lub  ze Skandynawii. Oto co podaje   źródło (cytat  łaciński  ponieważ  przekładu  polskiego  brak)
  • „Tempore Tyberii senioris augusti … egressa  est  gens  de  insula . quam  mare  Oceanum cingit, cuius  vocabulum  est  Scandinavia, qui   ex  vocabulo  quoque  regionis Scandinavi nuncupati  sunt. Cum  alia  regna vel regiones cum mulieribus et prolis suis penetrassent et ad Renum  fluvium   pervenissent ...   « /Źródło:  Passio  sancti Sigismundi  regis, MGH  SS RM, 2, 333/

Opinia, że  krainą, z  której   wyruszyli   Burgundowie  nad  Ren był  rejon dolnej Wisły  należy do   abpa  Antoniego  Juliana   Nowowiejskiego.  Do  piszącego  te  słowa  należy  przekonanie - niezłomne  i niezachwiane ! - że  praojczyzną   Burgundów   było  dzisiejsze  Mazowsze  Płockie.  Nikt  mu  tego  przekonania  nie odbierze!  Do tego   przekonania  nie  potrzebuje on żadnych uniwersyteckich   dyplomów, certyfikatów, atestów,  recenzji, ekspertyz  czy  orzeczeń. Prywatnie  delektuje  się  tym,  co  wie. Ma  świadomość, że  posiadana  wiedza   wystarczyłaby do opracowania  niejednego nowatorskiego tematu naukowego.

 
Ponieważ  wiedzę,  jaką  posiadł,  uważa za nader  ważną dla  postępu w nauce - ujawnia ją !. Na  blogu, bowiem  innej możliwości nie  ma. Gdyby Anonim  Mazowszanin napisał artykuł o Burgundach  nadwiślańskich i zaoferował do publikacji czy to  w  „Kwartalniku  Historycznym”  czy    „Przeglądzie  Historycznym” czy  „Czasopiśmie  Prawno-Historycznym„ -  do  druku  by  nie  przyjęto!  Nie  znalazłby  przychylnego  dla  swej  wiedzy  recenzenta!!!  A  w ogóle  za  niepoważne  uznano by oferowanie artykułu  podpisanego „gołym”   imieniem  i  nazwiskiem, bez  tytułu naukowego. Wiadomo  skądinąd, że ze  strony  profesorów  doktorów habilitowanych podaż artykułów jest olbrzymia, zaś   „moce  przerobowe”  centralnych  historycznych  czasopism  naukowych  są  ograniczone, stąd   konkurencja  wielka. Na  domiar  złego  czytelnictwo - nie  tylko  beletrystyki  lecz  i czasopism  naukowych - m a l e j e, zaś  koszty  wydawania czasopism -  r o s n ą!

Piszący  te  słowa  oświadcza  solennie, że  nie  uznaje, sprzeciwia  się  i  rzuca  wyzwanie   aksjomatowi  sformułowanemu przez luminarza  mediewistyki polskiej: „Umiejętności   prawidłowego   badania  naukowego   można  nauczyć  się  tylko  przez  studium  historii  pod  fachowym  kierownictwem;  nabytych  tą   drogą  systematycznych wiadomości nie  mogą  wyrównać, a   co  dopiero  zastąpić!, osobiste  uzdolnienia„ [Gerard  Labuda,  Karol  Potkański  jako człowiek i historyk,  /w:/ Karol  Potkański, Lechici-Polanie-Polska,  Warszawa  1965, s.  6, przypis  2] 

Odkrywczy, inspirujący  naukowo pogląd  abpa  A.J. Nowowiejskiego na geograficzną strefę   pierwotnego  terytorium  Burgundów   uzupełnić   należy faktami  historycznym  z  theatrum   dziejowego  Płocka  X wieku,  rozpoznanymi  w  świetle   wiedzy  pozaźródłowej. W Burgundii  X  wieku  pamiętano, że   ich  praojcowie  przybyli  ze  Wschodu.  Przez setki  lat  pielęgnowano świadomość historyczno-etnicznej  łączności  ze  Wschodem.

W  Płocku   X  wieku  pamiętano, że   Burgundowie,  praprzodkowie  Mazowszan, przed  wiekami  zamieszkiwali  rejony nad  Wisłą,;  skąd  los  zmusił  ich  do  emigracji   na  Zachód.  Istniały  w  Płocku   X  wieku  żywe  reminiscencje   dorobku  urządzeń  społecznych,  zwyczajów,  kultury  i  praw   wczesnodziejowych   mazowieckich  Burgundów. Astryk, mnich  burgundzki, uczeń  scholastyka  Gerberta z Aurillac,   przywiózł  do  Płocka relikwie św. Zygmunta, króla  Burgundów,  w  tym celu  by  na łuku  pięciu stuleci  przerzucić  pomost  pamięci,  więzi  ideowej  między wiekiem  X  a  wiekiem  V.  Tu, w   Płocku!,  a  nie   w  Gdańsku, Poznaniu,  Gnieźnie,  czy Krakowie, chociaż  miasta  te   wówczas  już  istniały, i  były  to  miasta  duże!

Astryk mnich  burgundzki, uczeń  scholastyka  Gerberta   z  Aurillac, gdy  w  Rzymie 992  roku  przez   papieża  Jana  XV   wyświęcany  był  na opata in  partibus Sclavorum,  przybrał  na  drugi człon swej  zakonnej nazwy  znamienne  słowo  -  Anastasius, pochodne  od  greckiego słowa  anastasis = odrodzenie, renesans. On  był  budowniczym  państwowości   polskiej  w  nie mniejszej  mierze niż   książę  Mieszko   I,  Wojciech  Sławnikowic, czy też  monarcha  Bolesław  Chrobry. Relikwie  św. Zygmunta, króla  Burgundii,   złożone w  Bazylice płockiej  w  dniu 10 września 995  roku -   spełniać  miały  rolę  kamienia  węgielnego złożonego pod  budowę nowoczesnej, ponadplemiennej  państwowości  polskiej.   Pragnęli   jej;   budowali  i  umacniali  ją ludzie  świeccy  (dostojnicy  dworscy  i  aparat  administracyjny  w  państwie  Chrobrego) lecz  również   duchowieństwo z liczną czeredą  zakonną.

Obecna na  uroczystościach płockich  8-10 września  995 r. Adelajda, imperatrix augusta.  Zaproszona  została jako cesarzowa-małżonka  Ottona Wielkiego i  jako  babka  -  również obecnego na  uroczystościach! - króla  Ottona III, lecz  we  własnych   intencjach  przybyła tu  z pobudek  etnicznych,  jako Burgundka, córka Raula,  księcia Burgundii  i króla  Francji. W  Płocku  X  wieku  obficie  implantowano   dorobek   współczesnej  mu, zachodniej   Burgundii   w dziedzinie   architektury  sakralnej.  Pielęgnowano kontakty z burgundzkimi zakonami  benedyktyńskimi;  skąd  sprowadzano mnichów,  naczynia liturgiczne i  księgi. Kwitła  wymiana  kulturalna. 
  • Biskup  Wojciech  Sławnikowic  był  osobistym   przyjacielem  Majolusa, opata   burgundzkiego   klasztoru  Cluny. Przy  boku  Wojciecha  Sławnikowica -  i  dzięki  niemu  !  -   wszechstronnie  uzdolniony   mnich  burgundzki   Astric  dostąpił  kościelnych zaszczytów  zostania 
    a)  „opatem  na  Słowiańszczyznę”  /abbas  in  partibus  Sclavorum /,   
    b)     państwowego  urzędu   ministra    spraw  zagranicznych  Bolesława  Chrobrego ,     
    c)    godności   arcybiskupa  Węgier, po roku 1001,  pod  rządami   króla Stefana.
/Dalsze, z  natury  swej  hasłowe,  informowanie o płockiej - a  zarazem europejskiej  ! scenie    dziejowej   wymagałoby   solidnego   uporządkowania, a  następnie    przedstawienia  w  formie  referatu ./

 
  • Post  Scriptum.
Czytelnik  tego  blogu  odnieść  może  wrażenie,  że  jego  autor  cierpi  na  antyuniwersyteckie fobie  i  obsesje.  Otóż   żadną  miarą   nie  jest  to   fobia, ani  obsesja,  ani  awersja,  lecz  świadomość  występowania   w  nauce   uniwersyteckiej   barier   kompetencyjnych,   oraz  -  w  większym  stopniu ! –  barier  myślowych.   Postawmy  pytanie: czy  dziś  w  Polsce  na  uniwersytecie jest ktoś  kto  zajmowałby się Burgundami ?  Prawdopodobnie nie ma !  Nie zajmują  się  nimi  etnolodzy,  ani  geografowie,  bo to nie ich  specjalizacja.  A historycy ?  Jeśli  dotykają  tematu  Burgundów – to  zdawkowo,  jako  plemię   uczestniczące  w  tzw.  Wędrówce  Ludów. Są  na  uniwersytetach  wykładowcy  prawa   Burgundów – Leges  Burgundionum,  lecz oni ograniczają  swoje  uczone  zainteresowania do objaśniania li-tylko  regulacji  prawnych, omawiania   norm  prawa  burgundzkiego. 
 
Obce im są  rozważania  w kategoriach plemienno-etno-geopolitycznych;  rozważania nad tym kim  byli  owi   ludzie, skąd się wzięli  w  Europie zachodniej,  dzięki  czemu  powstała  u nich  tak  wysoka kultura  prawnicza. Czy  ta   kultura  powstała dopiero na  Zachodzie, przy  zderzeniu  się z  realiami     społeczno-politycznymi   społeczeństwa  galijskiego,  czy też  - co jest  wielce prawdopodobne ! - , w  formie    pierwotnej,  mniej  rozwiniętej ,  istniała  już    na Wschodzie ,  na  terenach     poprzednio  przez  Burgundów  zamieszkałych,  i  stamtąd na Zachód została   przywieziona ?  Tego   rodzaju   kwestie  są  poza obrębem ich  zainteresowań  !. Na  uniwersytetach  w  Polsce  brak badań etno-geopolitycznych nad plemieniem  Burgundów  (a  także   innymi  plemionami  uczestniczącymi w  Wędrówce Ludów),  ponieważ brak  wiedzy, że  plemię  to  zamieszkiwało  tereny  nadwiślańskie  pokrywające się  z dzisiejszym Mazowszem  Płockim.
 
Aktywny  naukowo  jest  Zachód.  W  ostatnich  latach  ukazały  się  tam  cztery   książki :  
1/  Justin  Favrod,  Histoire  politique  du  royaume  burgonde (443-534), Lausanne  1997;  tegoż  autora : -  2/    Les  burgondes:   un  royaume  oublié au coeur de l` Europe, Presses  universitaires   2002 ;.   3/ Katalin  Escher, Les  Burgondes,  Ier - Ve  siècles  apr. J.-C., Paris  2006;  4/  Reinhold  Kaiser:  Die  Burgunder, Stuttgart  2003.    U  autorów  tych  książek - czemu  nie  można się  dziwić  -  występuje  konfuzja   w  kwestii   pierwotnych  siedlisk  przybyłego  na Zachód  plemienia  Burgundów  Czy  ci   uczeni, lub ich  koledzy,   skłonni  byliby zainteresować  się powstałą  w  Polsce   nowinką/ciekawostką,  (dosadniej  - koncepcją, tezą   naukową),  że  w  Płocku  nad  Wisłą,  w  X wieku,  wiernie  kopiowano  wzory  burgundzkie  do tego  stopnie,  że  Płock   uczynić  można  przyczółkiem,  pracownią,  laboratorium   do  badań   nad „Burgundami  nadwiślańskimi „  sprzed  piątego   wieku   nasze ery  ? 
 
Propozycja  adresowana    jest    również  do  rodzimych  przedstawicieli  mediewistyki  uniwersyteckiej :  Panie  i  Panowie !  Do  uczynienia  z  Płocka laboratorium   badawczego  do  badań  plemion   zamieszkujących  Mazowsze przed  szesnastoma   wiekami  potrzeba  niewiele:  poznać liczebność,  rodzaj  i  dokładność  wzorców  przejętych z  Burgundii  wieku  X  a  implantowanych w  Płocku  w   ciągu wieku  X  !.  Jeśli  potraficie  popisać  się  kompetencją  i umiejętnościami  naukowo-poznawczymi   w  proponowanym   zakresie  - uczyńcie  to !  Jeśli  nie  potraficie -  stwórzcie możliwość, by  uczynił  to  historyk - amator.   Dla  dobra  samej   Nauki !   Jeśli  cenicie  ją  wyżej  niż  własne  samopoczucie !
*
Weźmy  inny  przykład  z  kręgu   wspomnianych  wyżej  wydarzeń  płockich września  995  roku.

Gdyby historyk -amator  wystąpił przed uczonym gremium  uniwersyteckim i  powiedział, że uczynił  odkrycie,  iż  św. Wojciech  „Bogurodzicę”  napisał  w  Płocku, w roku  995,  i  to  po  polsku ! ,  uznany  by  został, delikatnie  mówiąc,   za  człowieka  pomylonego.  Co  niektórzy  odbiorcy  takiej  informacji  skłanialiby  się, prawdopodobnie, ku  ubolewaniu  nad  tym,  jak  to współcześnie nauka - nawet  ona ! -  narażona jest na rozmaite „dewiacje”  , ”aberracje „  , „anomalie”  i  „patologie „ .  U samoistnego, niezależnego   badacza,  znającego  wartość  swych  odkryć,    świadomość  krańcowo  negatywnych   ocen  w  świecie  nauki  zinstytucjonalizowanej  onieśmiela i  w zarodku  paraliżuje jakąkolwiek inicjatywę    wyjścia  na  zewnątrz,  „ odkrycia  się „ze swoją  wiedzą  i  umiejętnościami.  Wie, że gdyby głośno   oznajmił co wie,  wzbudziłby…..   coś  więcej  niż  li-tylko  konsternację !  (Na  pewno  sprzeciw; a  być  może    coś   bardziej  subtelnego  acz   bolesnego  -   współczucie  ??   )   Dlatego    do  gremiów  uniwersyteckich  się  nie  kwapił .! Pozostaje mu jedynie to, co czyni w tej chwili: hasłowe, ogólnikowe,    nieuporządkowane wrzucenie na  stronę internetową cząstki  swej  wiedzy w  nadziei, że ktoś uzna  ją  za  interesującą i pożyteczną;  godną   poznania  i  poparcia; otoczenia   mecenatem.
 
W  świecie  nauki  uniwersyteckiej  kultywowany  jest  piękny  zwyczaj  okazywania  wdzięczności  osobom,  które do powstania dzieła naukowego się przyczyniły. Podziękowania wyrażane są na  początku  dzieł  wydawanych  drukiem. Anonim  Mazowszanin, plebejusz  nauki, skorzysta  z  tego zwyczaju na końcu swojego  skryptu.
  • Dziękuję  świetlanej  pamięci  profesorowi Bogusławowi   Leśnodorskiemu  za  inspirującą  maksymę, że  „nikt  już dziś źródeł li-tylko pisanych nie  traktuje  jako bezwzględnie  koniecznych  do   odkrycia  prawd  przeszłości.„

  • Dziękuję  świetlanej  pamięci profesorowi  Jerzemu Topolskiemu za  stworzenie koncepcji  „wiedzy  pozaźródłowej”.  Koncepcja  zaiste  rewolucyjna !  Pojęcie   udane !  Uszło  powszechnej  uwadze, że  trąci  nieco fideizmem  !. Jeśli  nie dostrzeżono tej  „przywary”   i  nie  dokuczano  mu  z  tego  tytułu -  to  chyba  dlatego,  że był historykiem marksistowskim. Niech  mu ziemia  lekką  będzie !

  • Dziękuję    świetlanej  pamięci   profesor  Danucie  Borawskiej  za  zauważenie  zachowawczości i   konformizmu w postawach badawczych członków korporacji zawodowej,  której sama była   reprezentantką.  Rzadka  to  umiejętność  -  a i odwaga ! - poddać  krytycznej  refleksji  cechy  warsztatu historyka - mediewisty generowane na  uniwersytetach.

  • Dziękuję  świetlanej  pamięci  profesorowi  Gerardowi  Labudzie  za  zdroworozsądkowe  motto,  iż   „ wartość  każdego  dzieła  ocenia  się  według  kryterium  podstawowego:  co  nowego  wnosi  ono  do  wiedzy  przejętej  od  poprzedników„
Tarczą  złotych  myśli  tych  historyków  się   zasłonię   gdyby  ich  współcześni  namiestnicy  z  jakiejkolwiek  przyczyny (urażona ambicja ? niechęć ? zazdrość ?, poczucie  własnego zagrożenia ?)  wtrącić  mnie   chcieli  do  otchłani  niebytu  ! 


[All  rights  reserved. No  part  of  this  essay  may  be  copied,  transcribed   or  reproduced   in  any   way. New,  revealing   and  inspiring   ideas  contained  in  this   essay  are   the  author`s   intellectual  property  and  let  no  one  dare   appropriate  them  .Copyrights  are   willingly  being  offered , instead  , to  those  interested  in  acquiring  full  extra-source  knowledge  and  bibliography  necessary  to  be  able  to  write  many  a  doctoral   thesis   covering  the  above  mentioned   events  , as  well  as  other  important  issues  regarding  the  whole   area  of   European  reality    in  the  10th  century ,  still   unexplored   and   unknown  to   official   university  historical  science   because  of  its  insensibility, its  own  faults,  gaps   and  shortcomings.]  

 

Nuntium Secundum Anonymum Masoviensem
In Principio erat Plocia , et Plocia erat Primordium Historiae Gentis Polonicae , et Primordia Gentis Illius erant Masoviensia . Hoc erat in Principio apud Historiam.
Sine Cognitione Primordiarum Plociae Saeculi Decimi nihil est notum quod notum esse potest





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz