Etykiety

16.02.2013

BOGURODZICA - Refleksje



500


W latach 30-tych minionego stulecia toczyła się ożywiona, w tonie czasami gwałtowna, dyskusja wokół pieśni religijnej Bogurodzica i jej autorstwa. Impetu do dyskusji dodawał prof. Józef Birkenmajer swoimi studiami nad Bogurodzicą, artykułami w czasopismach społeczno-kulturalnych i naukowych. Prezentował w nich niezłomne przekonanie, że autorem utworu był  św. Wojciech. Niestety, głos jego okazał się przysłowiowym  „głosem wołającego na puszczy„. Autor niniejszego blogu idzie dalej niż J. Birkenmajer. Uznaje, że św. Wojciech Bogurodzicę napisał, lecz dodaje natychmiast, że miało to miejsce w Płocku, latem roku 995 . Dzięki temu ustaleniu ma miejsce - niemożliwa obecnie do zakwestionowania - jedność osoby, czasu i przestrzeni.

*
Warto przytoczyć myśli jakie wobec Bogurodzicy i jej autora nasunęły się Józefowi Widajewiczowi, historykowi, profesorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego.
 

Józef Widajewicz, Państwo Wiślan, Kraków 1947

 
Strona 128 : „ Nie do mnie należy mówić o językowej czy literackiej stronie zabytku , chodzi mi tylko o autorstwo św. Wojciecha. Że biskup Wojciech posiadał intelektualne i duchowe kwalifikacje, by być autorem Bogurodzicy, w to wątpić nie można , i wywód Birkenmajera nie zostawia pod tym względem niczego do życzenia; szkopułem atoli najważniejszym, o który rozbijały się hipotezy dawniejsze i którego J. Birkenmajer nie usunął, jest brak wiadomości , czy człowiek ten znał na tyle język polski, by mógł w nim utwór poetycki stworzyć.

Powoływanie się na niewątpliwe fakty, że język czeski jest do polskiego bardzo zbliżony i że Polak Czecha doskonale zrozumie, niczego jeszcze nie tłumaczy Żeby poemat w danym języku napisać, nie wystarczy język ów rozumieć, trzeba nim dobrze władać. Bogurodzica, według zgodnej opinii znawców , jest utworem znakomitym, trudno więc przypuszczać, żeby autorem jej był człowiek słabo tylko językiem polskim władający. Cóż w tym względzie wiemy o św. Wojciechu ? Powziąwszy zamiar prowadzenia akcji misyjnej wśród pogan, przybył on do Polski w początkach grudnia 996 roku, a już wczesną wiosną roku następnego wybrał się do Prus, aby u nich działalność swą rozwinąć . Bawił więc w Polsce jakie trzy miesiące . Nikt oczywiście nie zaryzykuje twierdzenia, jakoby w tym czasie tak dobrze nauczył się po polsku, iż hymn Bogurodzica mógł napisać,  Strona 129 : ale wyłania się kwestia, czy języka polskiego nie znał Wojciech dawniej, tj. przed przybyciem na dwór Bolesława Chrobrego.   

Wiadomo jakie przykrości przeżył Wojciech w toku swoich rządów w Pradze. Obrany biskupem 19 lutego 982 roku (konsekrowany dopiero 29 czerwca 983 roku ), w sześć i pół lat później, w jesieni 988 roku, ze stanowiska swego zrezygnował i wyjechał do Rzymu, gdzie osiadł w klasztorze śś Bonifacego i Aleksego na wzgórzu Awentyńskim ( Voigt , op.cit. s.338,339 ). Po kilku latach wrócił do Pragi i stanowisko biskupa objął ponownie, ale nie na długo, w początkach 995 roku opuścił stolicę po raz drugi, tym razem na zawsze. W pierwszym okresie jego rządów ( 982-88 ) należały do diecezji praskiej: ziemia krakowska i odnośne części Śląska. W tych kilku latach mógł biskup Wojciech nieraz przebywać na terenach polskich, wymagały tego biskupie jego funkcje, żeby dla przykładu wymienić udzielanie sakramentu bierzmowania.

Późniejsza tradycja wiązała z pobytem jego w niektórych miejscowościach, jak w Krakowie i Wrocławiu, ciekawe wspomnienia ( Voigt, s. 43-44 ); nie wiadomo, ile prawdy w tych opowieściach, gdy się jednak weźmie pod uwagę wrodzoną Wojciechowi sumienność, wątpić nie będziemy, iż odwiedzał najodleglejsze nawet zakątki swojej diecezji. Jeden z biografów Wojciecha nazwał go „nieustraszonym wędrowcą” ( viator intrepidus , MPH,I,168), co rzuca światło na to, jak w stosunku do rozległej diecezji pojmował on swoje obowiązki, tzn. był tak dobrze w Krakowie, jak i we Wrocławiu, i niewątpliwie w innych miejscowościach. Biograf Wojciecha, Brunon z Kwerfurtu, przekazał wiadomość, iż w związku z planowaną przezeń akcją apostolską wśród Wieletów, nauczył się Wojciech wieleckiego języka.

Okazał więc uzdolnienia ku opanowywaniu języków obcych. Nie ma w elaboracie Brunona wiadomości, czy znał także język polski, przypuszczenie to jednak jest wielce prawdopodobne; biskup pojmujący rzetelnie swoje obowiązki dołoży starań, by opanować mowę, którą Strona 130 : posługuje się część jego wiernych. Jeśli zaś przyjmiemy, że Wojciech uczył się po polsku już w latach 982-88, to podczas późniejszego pobytu w Polsce (996/7) władał językiem zapewne tak dobrze, iż przypisywanie mu autorstwa Bogurodzicy nie może być uważane za ewentualność nieprawdopodobną. J. Birkenmajer – w przypuszczeniach co do autorstwa - okazał się ostrożnym. Mimo ze w obronie autorstwa Wojciecha kruszył kopie, sąd swój ostateczny wyraził w słowach następujących, „ osoba autora mniejszą tu gra role, niż środowisko„ , a środowiskiem było > to grono ludzi, którego głowa i światłem przewodnim stał się św. Wojciech (Birkenmajer, Zagadnienie autorstwa ,, s. 113 ). Godząc się na takie postawienie sprawy, chciałbym punkt ciężkości środowiska przesunąć z Wojciecha na osobę inną , na ówczesnego władcę Polski, Bolesława Chrobrego. Literatura , jaka na temat problemu Bogurodzicy istnieje, jest nader obfita, mimo jednak, iż nie zdołałem się zapoznać z pracą każdą, odnoszę wrażenie, że Bolesława Chrobrego nikt dotychczas w rachubę nie brał, a bodaj czy to postać nie najważniejsza. Znaną jest rzeczą, jak gorliwego protektora miał w nim kościół i ściśle z kościołem związana kultura łacińska.

Może żaden z wczesnych Piastów ( z wyjątkiem chyba ojca , Mieszka I ) nie wykazywał dla roli i znaczenia Kościoła zrozumienia tak znacznego, jak Bolesław Chrobry; a pewno też żaden nie położył na tym polu tak wielkich zasług, jak on właśnie. Jeśli zaś pieśń Bogurodzica wyszła ze środowiska Wojciecha, to koło przyjaciół i najbliższych powierników praskiego wygnańca było niczym innym jak środowiskiem naszego Bolesława. O hymnie polskim mógł Bolesław toczyć rozmowy z Wojciechem, mógł zresztą sam myśl powziąć w jakimś czasie po zgonie świętego męczennika.  Najbliższe lata po zabójstwie Wojciecha zeszły Bolesławowi na gorączkowych przygotowaniach do utworzenia w Polsce odrębnej prowincji kościelnej. Atmosfera owych zabiegów sprzyjała wielce wyłonieniu się koncepcji własnego hymnu; zdobycie takiej pieśni było jak gdyby ukoronowaniem działalności tamtej. Wynalezienie człowieka, który by pieśń stworzył, nie przedstawiało trudności niepokonalnych. Strona 131 :   J. Birkenmajer brał w rachubę – prócz Wojciecha - brata jego, arcybiskupa gnieźnieńskiego Radzima, dopuszczał tez możliwość, że twórcą był któryś z eremitów międzyrzeckich ( Birkenmajer, Zagadnienie autorstwa, s. 84, 111, 113). Bizantyński charakter hymnu nie musi być uważany za dowód, jakoby autor pieśni znał dobrze i naśladował twórczość poetów bizantyńskich. Kultura grecka tak silny wpływ wywierała wtedy na kraje zachodniej Europy, a na Rzym w pierwszym rzędzie, iż poeta, czerpiący wzory z Rzymu, zostawał pośrednio pod wpływem Bizancjum.

Teza tedy J. Birkenmajera możliwości słowiańskiego obrzędu wśród Wiślan w niczym nie popiera. J. Birkenmajer zadawał sobie pytanie, czy św. Wojciech był autorem Bogurodzicy. Gdy jednak zagadnienie na innej postawimy platformie: w powstaniu hymnu nie tyle był zainteresowany cudzoziemski biskup, ile właściciel - według ówczesnych pojęć - państwa, Bolesław Chrobry, w dążności ku rozwiązaniu kwestii staniemy na gruncie pewniejszym. Energia Bolesława, jak w tylu innych wypadkach, tak i tym razem dopięła swego: naród polski obdarzyła hymnem własnym, czymś w rodzaju hymnu państwowego. „  Przytaczając te piękne i mądre słowa Józefa Widajewicza poddajemy się zadumie: jak bardzo intuicyjnie był on bliski prawdy i jak świadomością był od niej odległy.  

Z aplauzem przyjmujemy opinię Widajewicza, że Wojciech „posiadał intelektualne i duchowe kwalifikacje, by być autorem Bogurodzicy „W rzeczy samej intelektualnych i duchowych kwalifikacji miał w nadmiarze ! Czy Wojciech znał język polski na tyle dobrze, by móc napisać Bogurodzicę ? ! Znał Ależ znał ! Doskonałe  ponieważ matka jego, Strzeżysława, była Polką. A za Polkę uznać ją należy dlatego, że była rodzoną siostrą Mieszka I. Między bajki należy włożyć hipotezę ( boć przecież nie dowód ! ), że Strzeżysława była Czeszką, że pochodziła z rodu Przemyślidów. To wierutny nienaukowy fałsz ! Jakżesz pomyślna to okoliczność, że mamy pojęcie wiedzy pozaźródłowej ! Ono pozwala fałsz zastąpić prawdą !

Co się tyczy znajomości języków to Wojciech władał bardzo dobrze - a na piśmie posługiwał się nimi wykwintnie, literacko ! - czterema językami: polskim, niemieckim, łacińskim, greckim i z wielkim prawdopodobieństwem - także francuskim.  Żaden z tych języków nie był mu „obcy. Był człowiekiem uzdolnionym wszechstronnie. Języka polskiego nie musiał uczyć się Wojciech w latach 982-988, kiedy to - jak mniemał Widajewicz - sprawował urząd biskupa Pragi czeskiej. Nauczył się go w domu rodzinnym, w Libicach; W tym języku rozmawiali między sobą jego rodzice, jego bracia i wszyscy domownicy.

Jest jedna okoliczność biografom nieznana, a mianowicie, że gdy Wojciech był członkiem kapituły katedralnej praskiej przy boku biskupa Detmara ( 973-982), był równocześnie nauczycielem przebywającego w Pradze, na dworze księcia czeskiego Bolesława II, młodego ( 973-979 ) Bolesława Chrobrego. Uczył go - rzecz oczywista po łacinie ! - siedmiu sztuk wyzwolonych, jednakże w przerwach miedzy zajęciami, oraz po zajęciach, dla odprężenia znużonego nauką umysłu, chętnie rozmawiali ze sobą po polsku. Obydwaj znali ten język wyśmienicie.

Objaśnienia wymaga nasze powiedzenie: po polsku. Otóż nazwa państwowa Polska wówczas jeszcze nie istniała. Nie mogło być zatem przymiotnika „polski” w odniesieniu do nazwy języka. Kraj, którym rządził Mieszko I - a po nim jego syn Bolesław - nosił oficjalną nazwę państwową Słowiańszczyzna; po łacinie Sclavania. I tak było do śmieci Bolesława Chrobrego (1025). Dziś dla nas Słowiańszczyzna jest pojęciem etnicznym,  językoznawczym i kulturowym; wówczas była to nazwa państwowa, a dopiero w dalszej kolejności znaczeniowej - etniczna i narodowościowa. Niezbyt łatwo przychodzi nam dziś oswoić się z myślą, że państwo Mieszka I i Bolesława Chrobrego mogło nosić nazwę Słowiańszczyzna. Ale jest to konieczne ! Tak było !

*
Podano wyżej, że Strzeżysława, matka Wojciecha, była Polką ponieważ była rodzoną siostrą Mieszka I. Dotykamy tu kwestii, która rozwinięta zostanie we właściwym miejscu przedstawieniem rodzinnych koligacji Wojciecha Sławnikowica.

*

Z aplauzem przyjmujemy intuicyjnie bliski prawdzie domysł J. Widajewicza, by Chrobrego uczynić współautorem Bogurodzicy. W odróżnieniu od językoznawców i muzykologów, którzy Bogurodzicę uważali za nabożną pieśń patriotyczną, pieśń ojczyźnianą, carmen patrium, Widajewicz dostrzegł w niej hymn państwowy.  Ujawnienie wydarzeń jakie miały miejsce w Płocku, we wrześniu 995 r. , z domysłu Widajewicza czyni pewnik ! To był hymn państwowy ! Nie tylko pieśń liturgiczna, lecz hymnos-akathistos, uroczysty hymn do Matki Bożej, skomponowany według wzorców bizantyńskich, śpiewany na stojąco.

*
W tymże roku 1947 , gdy ukazywała się cytowana wyżej książka Józefa Widajewicza, w Gnieźnie wydana została książka Św. Wojciech 997 – 1947 - Księga Pamiątkowa dla uczczenia 950-lecia męczeńskiej śmierci patrona Polski. Dzieło zbiorowe powstałe z inicjatywy ks. kardynała Augusta Hlonda, prymasa Polski, otwiera List Pasterski na 950-lecie Śmierci św. Wojciecha; po nim idzie opracowanie prof. T. Silnickiego Św. Wojciech - człowiek i święty oraz jego działalność na tle epoki ., następnie prof. Z. Wojciechowskiego Rola św. Wojciecha w dziejach narodu; w kolejności: G. Labudy Św. Wojciech w literaturze i legendzie średniowiecznej, po nim Z. Mitkowskiego Św. Wojciech a jego bezpośredni następcy w męczeństwie, oraz ks.prof. J. Nowackiego Z dziejów kultu św. Wojciecha w Polsce. Nie jest naszym zamiarem recenzowanie książki, dlatego dalsze części księgi pomijamy.

W swoim artykule G. Labuda wskazał, że średniowieczna literatura i legenda o św. Wojciechu narastała chronologicznie w trzech następujących po sobie układach warstwowych: dla doraźnej potrzeby uczczenia śmierci męczennika, dla potrzeb kościelno-liturgicznych utrwalania kultu świętego wreszcie dla potrzeb czysto literackich, gdzie literatura mieszała się z legendą. Literatura świętowojciechową - dodał - reprezentowana jest wszystkimi rodzajami literackimi: żywotami, pasjami, legendami, kronikami i zapiskami rocznikarskimi ( dz. cyt. s. 91 ) zaś sama postać Wojciecha otoczona była w Polsce takim szacunkiem iż, cytujemy:  >>> jeszcze na przestrzeni wieków średnich przypisywano jej [ tj.postaci św. Wojciecha ] autorstwo najczcigodniejszej i najstarszej pieśni polskiej :Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja  <<<

Pięknie nazwano Bogurodzicę: najstarsza i najczcigodniejsza ! Lecz to stanowczo za mało ! Jedno zdanie, i tylko o dziele ? Zaś o jego domniemanym autorze - nic ? Konstatujemy: w księdze pamiątkowej dla uczczenia św. Wojciecha, księdze mającej wzbogacać wiedzę, umacniać tożsamość patriotyczno-narodową, na temat Bogurodzicy tylko jedno zdanie ! Na tym tle jakżesz bogato prezentują się przytoczone wyżej myśli Józefa Widajewicza !

W ramach przygotowań do obchodów Tysiąclecia ( dla jednych – Państwości Polskiej, dla drugich - Chrztu Polski ) oficyna wydawnicza Ossolineum wykonała monumentalną edycję BOGURODZICY. (Wrocław-Warszawa-Kraków MCMLXII )

Treść ułożono następująco: - Wstęp filologiczny pióra prof. Ewy  Ostrowskiej; - Wstęp i komentarz językowy prof. Jerzego Woronczaka, -Wstęp muzykologiczny prof. Hieronima Feichta. Uderza okoliczność, iż w żadnym miejscu tego specjalnego, okolicznościowego dzieła nie poczyniono skojarzenia z osobą św. Wojciecha !. Wyodrębniono dwie pierwsze zwrotki Bogurodzicy jako najstarsze, a co się tyczy czasu powstania tych dwóch zwrotek podano : <<< Faktura melodii pierwszej części Bogurodzicy pozwala ją datować ramowo na wiek XII i XIII ( dz. cyt. s. 14 ) >>>  

Zwięźle, w sposób kronikarski, przedstawiono badania naukowe nad Bogurodzicą ( dz. cyt. s.24-25 ) pisząc : >>> Lata 1910-1933 są stosunkowo ubogie w prace o Bogurodzicy .[----] Nowy okres w studiach nad Bogurodzicą otwiera J. Birkenmajer. W swych licznych pracach ( pierwsza z 1934 ) bronił on jednolitości pieśni ( poza dodatkowymi zwrotkami o świętych ) i autorstwa św. Wojciecha. Twierdził również, że tak budowa, jak i tekst Bogurodzicy mają liczne powiązania z hymnografia bizantyjską. To ostatnie twierdzenie znajdujemy również ( w odniesieniu do pierwszej zwrotki pieśni ) w niezauważonej prawie współcześnie pracy A. Wyrzykowskiego (1922) Na temat tez Birkenmajera rozpętała się fala ostrej polemiki. Głównymi oponentami byli A. Brückner i J. Krzyżanowski. Pierwszy bronił swych dawnych twierdzeń, drugi opowiadał się za powstaniem pieśni w XIV wieku.. [---].. a obaj zgodnie przeczyli jednolitości Bogurodzicy i jej związku z hymnografią grecką. Dyskusja wygasła w 1938 r. Oponenci nie dali się przekonać Birkenmajerowi, a ten odstąpił tylko od autorstwa św. Wojciecha. Z okresu powojennego mamy do odnotowania tylko kilka prac: W r. 1948   P.Bańkowski opublikował dwa XVI-wieczne rękopiśmienne przekazy Bogurodzicy …[---] , M. Dłuska ( 1948) przeprowadziła dokładną analizę wersyfikacyjną tekstu, a J. Woronczak ( 1952 i 1956 ) zajął się związkami poszczególnych części pieśni z liturgią zachodnią. <<<

O ile we Wstępie filologicznym poskąpiono Bogurodzicy pochwał, to obficie wystąpiły one we Wstępie muzykologicznym pióra prof. Hieronima Feichta. Przytoczono opinie prof. Jachimeckiego, który w r. 1920, w swojej Historii muzyki polskiej, tak napisał:

>>> Autorem [Bogurodzicy] mógł być tylko jakiś mistrz w chorale gregoriańskim, który komponując melodię nie uchronił się od reminiscencji z innymi śpiewami kościelnymi. W istocie rzeczy materiał tematyczny Bogurodzicy i charakter jej treści muzycznej, i sama konstrukcja formalna odpowiada stylowi chorału gregoriańskiego. Nie byłoby zupełnie rzeczą trudną wskazać na różne miejsca graduału rzymskiego, które wiernie przypomina się w pieśni naszej < <<

Uznał prof. Feicht za celowe przytoczyć opinię tegoż muzykologa ( tj. Jachimeckiego ) z roku 1948:

>>> Bo nie z czym innym, jak z melodią - ściśle wzorowaną na stylu chorałowym melodyj gregoriańskich - mamy to do czynienia. Wiemy zaś, że styl ten i właściwe mu środki techniczne układania melodyj dewocjonalnych, stanowiły wspólne dobro całej społeczności chrześcijańskiej na przestrzeni długich stuleci wieków średnich w całej Europie. Melodyj, tworzonych na podobnych zasadach tonalnych i formalnych, istniało setki i tysiące. Wobec nader wąskich granic możliwości motywicznych i ogromnej ilości wyprodukowanych śpiewów tego rodzaju było rzeczą logicznie wykluczoną stworzenie pomysłów bezwzględnie oryginalnych w wieku XIII lub XIV. 

Z tego też powodu melodia  Bogurodzicy   wykazuje w motywach swoich podobieństwa z tym lub innym motywem różnych współczesnych, a także wcześniejszych jak późniejszych pieśni kościelnych utworzonych w epoce średniowiecza. W całości wszakże, jako utwór artystyczny, była ona pieśnią oryginalną, pomimo łatwego do stwierdzenia podobieństwa jej początkowych interwałów ze sekwencja mariańską .. Ave virga regia , regis regum filia.. lub…. równoległości motywów wewnętrznych ze sekwencja Ave praeclaraWychodząc z samych czysto muzycznych przesłanek, nie można określić czasu powstania melodii Bogurodzicy, tak jak nie da się stwierdzić, kiedy został utworzony ten lub ów łaciński śpiew liturgiczny jeśli jego zapis zawarty jest w kodeksie, np. dopiero z XV wieku. Utwory tego rodzaju mogły, lecz nie musiały powstać zarówno w wielu X, jak i XII lub w XV i XVI, ponieważ w ciągu tych kilku stuleci nie uległy żadnej zmianie normy stylu Bogurodziczno – kościelnego <<<  


Dla uczczenia tysięcznej rocznicy męczeńskiej śmierci św. Wojciecha  Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk zorganizowało w roku 1997 międzynarodową sesję naukową z posiedzeniami w Poznaniu i Gnieźnie .

Materiały sesji opublikowane zostały w książce, wydanej w roku 1999, Tropami świętego Wojciecha pod red. Zofii Kurnatowskiej. Spośród prac w tej książce zamieszczonych uwagę skupiamy na pracy Czy biskup -męczennik pozostawił po sobie spuściznę literacką autorstwa ks. Henryka Frosa SJ.

Prostokątna obwódka wokół nazwiska świadczy, że autor nie doczekał publikacji książki. Zdanie, którym autor debiutuje ma takie brzmienie:
 




>>> Gdyby św. Wojciechowi przypisać to wszystko, co w ostatnim stuleciu uznano za utwory jego autorstwa, musielibyśmy dopatrzyć się w nim pisarza o rozległych możliwościach twórczych. Byłby hymnografem, żywotopisarzem i homiletą. Nawet epistolografia średniowieczna wzbogaciłaby się o jedno ze znanych nazwisk. <<<

Negatywna postawa autora wobec przydawania św. Wojciechowi  >>> rozległych możliwości twórczych <<<  jest wyraźna i zauważalna . Czytamy dalej:

>>> W dość obfitym piśmiennictwie , poświęconym u nas dziejom i kultowi św. Wojciecha, na ogół do grona pisarzy go nie zaliczano. Jeden chyba ks. Jan TERLAGA omówił te kwestię szeroko w pracy: Św. Wojciech i jego spuścizna literacka na tle początków chrześcijaństwa w Polsce. Skoro jednak ta praca /3/ nigdy chyba nie ukazała się drukiem i skoro jest przedziwnym amalgamatem erudycji i naiwności, a supozycje i hipotezy staja się w niej pewnikami, mówić tu  o niej nie potrzebujemy <<<  i napawa nas zdumienie. Sytuację identyfikujemy następująco: niejaki ks. Terlaga zajął się spuścizną literacką po św. Wojciechu, rozpracował ją na tle początków chrześcijaństwa w Polsce i opracowanie swoje zaoferował do druku wydawnictwu, lub czasopismu, którego nazwy nie znamy. Wydawnictwo przesłało pracę do ks. Frosa z prośbą o recenzję. On pracę dokładnie przeczytał, uznał, że jest  >>>  amalgamatem erudycji i naiwności  <<<  , i że w tym amalgamacie  >>> supozycje i hipotezy stają się pewnikami < << , i w ten sposób oceniwszy opracowanie ks. Terlagi zwrócił wydawnictwu.

Dziwić się nie można, że po tak nieprzychylnej recenzji wydawnictwo na wydrukowanie pracy się nie odważyło. Jeżeli - dodajmy - w owym wydawnictwie praktykowany był zwyczaj, że „nie zamówionych artykułów redakcja nie zwrac „ , to praca ks. Terlagi zaginęła bezpowrotnie, przepadła na zawsze. Czy wyrażać z tego powodu zadowolenie - jak to uczynił ksiądz Henryk Fros Societatis Jesu - czy odwrotnie: załamać ręce i ubolewać nad tym co się stało ? Rozważmy ! Tytuł pracy - spuścizna literacka po św. Wojciechu na tle początków chrześcijaństwa w Polsce wskazuje, że była to praca pomyślana ambitnie. Okoliczność nie mniej ważna – praca wykonana została przed kwietniem roku 1958 ( odsyłaczem nr. 3 ks. Fros poinformował , że nosiła datę: Wrocław, 23 kwietnia 1958 r. . Czemuż recenzent nie dostrzegł symboliki ? Przecież 23 kwietnia to dzień męczeńskiej śmierci św. Wojciecha !!!

Cóż w owej pracy ks. Terlagi mogło być ? Na jakich źródłach i materiałach mógł się opierać ? Wiadomo , że nowoczesne edytorstwo źródeł do życia i działalności św. Wojciecha było wówczas nieledwie na etapie zamierzeń i planów. Przecież dopiero w połowie lat 50-tych powstały Studia Źródłoznawcze, na łamach których prof. Jadwiga Karwasińska rozpoczynała publikowanie swoich Studiów krytycznych nad Żywotami św. Wojciecha. Dopiero w roku 1966 ukazało się Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego, gdzie po raz pierwszy w przekładzie na język polski przeczytać było można Żywoty św. Wojciecha. Dopiero na fali obchodów 1000-lecia., i w związku z nimi, mnożyły się opracowania naukowe, a wśród nich i te dotyczące życia i czynów św. Wojciecha.

Z tego zasobu ks. Terlaga czerpać nie mógł ! Dochodzimy do wniosku, że ks. Terlaga znał język niemiecki, przestudiował monografię św. Wojciecha napisaną przez H.G. Voigt` a Adalbert von Prag . Ein Beitrag zur Geschichte der Kirche und des Mőnchtums im zehnten Jahrhundert, Westend – Berlin 1898, do której dołączone były utwory literackie przypisywane św. Wojciechowi, i właśnie owe utwory zinterpretował tak, by wykazać, że miały one związek z początkami chrześcijaństwa w Polsce. Zamysł godny najwyższe j pochwały !! Cokolwiek ks. Terlaga napisał, i w jakikolwiek sposób myśli swoje „ wyłożył „ , mielibyśmy dziś dokument erudycji autora, a także jakiś przyczynek do tego, w jaki sposób spuściznę literacką po św. Wojciechu na tle początków chrześcijaństwa w Polsce sobie wyobrażał i pojmował . 

Czy była tam awangarda i nowatorstwo myślowe ? Czy też przeciętność ? My mielibyśmy możliwość orzekania . . Niestety, beztroska ks. Frosa SJ możliwości tej nas pozbawiła. Odłóżmy na bok pasaż z ks. Terlagą i zobaczmy co dalej pisze ks. Fros. A pisze on tak: >>>  Zwięźle. ale z trafnym wypunktowaniem, zagadnienie sygnalizowała zasłużona wydawczyni Wojciechowej Pasji, Jadwiga KARWASIŃSKA. Podała też skrótowo, jakie to narzuca się jego rozwiązanie / tu odsyłacz 4 /. Jak wiadomo, mediewiści polscy więcej się tą sprawą nie zajmowali  <<<   Odsyłacz /4/ kieruje nas do Słownika starożytności słowiańskich ( SSS ), tom 6, s. 549, gdzie skrótowo, encyklopedycznie, J. Karwasińska prezentuje hasło: Wojciech . Na końcu owej prezentacji jest to, co najbardziej ks. Frosa interesowało, a mianowicie: >>> Żywoty (ob.) i legendy o W. należały do szeroko rozpowszechnionych tekstów hagiograficznych. Bardzo wcześnie zaczęto go też czcić hymnami i modlitwami. Jemu samemu tradycja w Czechach przypisuje ułożenie pieśni „ Hospodine , pomyluy ny, w Polsce - Bogurodzicy.

Nadto przypisuje mu się homilię o św. Aleksym i list do Milona ,bpa Minden . Kl . /asztor/ w Brzewnowie ( ob. Břevnov ) zachował rzekomy akt jego konwersji zakonnej . Obfita polemika wokół autorstwa hymnów nie dała wyników definitywnych. List do Milona nie pochodzi od W. . Być może autentyczna jest homilia <<< Z satysfakcją ks. Fros odnotował, że >>> mediewiści polscy więcej się tą sprawą (tj. całą spuścizną literacką po św. Wojciechu ) nie zajmowali  < << .

Wyjątek - kontynuuje ks. Fros - stanowi autorstwo Bogurodzicy, bo to, jak wiadomo, co najmniej od początku XVI stulecia przypisywane było św. Wojciechowi [ tu wymienia nazwiska uczonych, którzy Bogurodzicą się zajmowali, a wśród nich ostatniemu na liście- Józefowi Birkenmajerowi ] >>> a Józef Birkenmajer jego korzeni / jego tzn. utworu – dopis mój / doszukiwał się w hymnografii bizantyńskiej. On też chyba ostatni przez dłuższy czas kruszył kopie w obronie autorstwa Wojciechowego, w końcu jednak złożył broń i już tylko obstawał przy „Wojciechowym kręgu„  <<< Pomnikową publikację Bogurodzicy przez Ossolineum w roku 1962 skwitował następująco:

>>> Po kompetentnie i starannie wydanym tomie, poświęconym Bogurodzicy w Bibliotece Pisarzy Polskich dziś całą sprawę uważać można za rzecz przebrzmiałą , za fragment dziejów filologii i literatury polskiej. Znacznie późniejsze powstanie hymnu wydaje się sprawą przesądzoną . Za najbardziej  prawdopodobne uchodzi jej datowanie na połowę XIII stulecia. Powstanie Bogurodzicy można by co najwyżej przesunąć do wieku XII, ale Wojciechowe autorstwo nie wchodzi w rachubę  <<<

Następuje część pracy, w której ks. Fros obdarza sympatią tych, którzy z tezą o Wojciechowym autorstwie Bogurodzicy się nie zgadzali, a ponieważ problematyka Bogurodzicy to nie tylko specjalność polska lecz i czeska, z uznaniem wyraża się o tych uczonych czeskich, którzy w kwestii autorstwa „wykazują powściągliwość„ .

Nie mógł sobie ks. Fros odmówić przyjemności napisania ( dz.cyt. s. 135 ) „  > >> Jeśli jednak Wojciechowe autorstwo Bogurodzicy straciło swe obywatelstwo w nauce polskiej - a chyba straciło bezpowrotnie - błąka się jeszcze po publikacjach obcojęzycznych . <<<  no i z tymi błąkającymi się publikacjami się rozprawia. Wyróżnia jedno nazwisko ( s.137). >>>  Najgorliwszym obrońcą Wojciechowego autorstwa wydaje się znany u nas Franciszek MAREŠ. ( i tu zbyt dużo szczegółów, by w nie wchodzić ! – dopisek mój ) <<<

W powszechnej klasyfikacji gatunkowo - literackiej Bogurodzica uważana jest za pieśń religijną. Niektórzy tylko badacze skłonni są uznać ją za hymn ( od siebie dodam - bo nim rzeczywiście w swych zaraniu był ! ). 



Powiadam: kto Bogurodzicę uznaje za hymn, a jej autorstwo przypisuje św. Wojciechowi, to konsekwentnie uznać musi Wojciecha za hymnografa ( dodam - jakim rzeczywiście był ! ).  Nie po myśli ks. Frosa było, że legenda o Wojciechu-hymnografie zamiast więdnąć i ginąć - odradza się i nabiera wigoru ! Napisał tak ( dz. cyt. s. 138 ) :

<<<  Być może staniemy się świadkami nowej (. legendy ), potwierdzającej mniemanie o Wojciechu, komponującym hymny.  W drugim tomie antologii zatytułowanej Muza chrześcijańska znalazła się Pieśń radosna na wieść o czekającym męczeństwie w tłumaczeniu J. Birkenmajera / przypis nr. 35 / . W objaśnieniach do niej wydawca napisał wprawdzie , że > nie wiadomo , skąd czerpał J. Birkenmajer tekst dwustrofy < ale powołał się również na Wojciechowe Vita prior i podał łaciński incipit hymnu  <<<

Sprawdzamy: Muza Chrześcijańska , tom II , Poezja łacińska starożytna i średniowieczna, Wydawnictwo ZNAK Kraków 1992. Na stronie 262 czytamy napisane kursywą : św. Wojciech (?) (966 - błąd ! dopisek nasz) Następnie: 148. Pieśń radosna na wieść o czekającym męczeństwie. Następuje treść dwuwiersza i podpis: tłum. Józef Birkenmajer. Na końcu tomiku pod poz. 148 następujące objaśnienie: „ Gloria tibi, virgo, maris stella … „Jan Kanapariusz, Vita et passio, 24, wyd. A. Batowski , w: Monumenta Poloniae Historica , t.1 , Lwów 1864 ,178 . Występuje tu jednak tylko pierwsze zdanie . Nie wiadomo, skąd czerpał J. Birkenmajer tekst dwustrofowy. Tekst zidentyfikowali pp.prof. Jerzy Strzelczyk z UAM w Poznaniu i dr Wiesław Wydra z Biblioteki Uniwersytetu Poznańskiego.

A więc, zdaniem ks. Frosa, zamieszczenie Pieśni radosnej…. miałoby się przyczynić do … powstania nowej legendy mającej potwierdzać mniemanie o Wojciechu komponującym hymny. Ks Fros nie jest zwolennikiem takiego obrotu sprawy.

Cóż my na to ? Brak entuzjazmu ze strony ks. Frosa wynagrodzimy Ks. prof. Markowi Starowieyskiemu, redaktorowi i patronowi serii wydawniczej Muza  Chrześcijańska, odpowiedzialnemu za zamieszczenie Pieśni radosnej …. emocjonalnie silnym podziękowaniem:

>>> Czcigodny Księże Profesorze. Dzięki za patronowanie serii wydawniczej Muza Chrześcijańska ! Szkoda, że nie jest kontynuowana ! Stokrotne dzięki za zamieszczenie Pieśni radosnej …. Ona się przyczyni do pobudzenia zainteresowań wokół tak wspaniałej postaci, jaką był Józef Birkenmajer, a także do zainicjowania studiów nad tym, jak bardzo Birkenmajerowa fascynacja Bogurodzicą wzbogaciła kulturę polską. Tysiąckrotne dzięki za zamieszczenie ( poz. 147 ) Pieśni o Wniebowzięciu Bogarodzicy nocą, gdy wynoszą obraz święty .. w pysznym przekładzie J. Birkenmajera . Przepiękny utwór poetycki Sancta Maria, quid est ? nie jest utworem anonimowym. ! Wojciech jest jego autorem .<<<

Idźmy dalej śladem niezadowolenia z Pieśni radosnej.. Uzasadnienie jest następujące :

>>> Nadaremnie poszukiwalibyśmy jednak incipitu w Analecta hymnica i bardzo bogatych repertoriach SCHALLERA-KƠNSGENA ( Initia Carminum Latinorum seculo XI antiquiorum , Gőttingen 1977 ) czy WALTERA ( Initia carminum ac versuum medii aevi posteriori latinorum , Gőttingen 1951 ) . Wszystko wskazuje na to , że z rzekomo Wojciechowym hymnem jest tak jak z malowanymi współcześnie ikonam <<<

No i konkluzja:  >>> Wszystko wskazuje na to , że z rzekomo Wojciechowym hymnem jest jak z malowanymi współcześnie ikonami <<<

Na końcu rozważań wyłożone zostało autorskie kredo ( dz. cyt. s. 144 ): 
>>> Wojciech nie potrzebuje .. dodatkowych tytułów, czy kostiumów .<<<  
>>> W środowisku bollandiańskim byliśmy zawsze wierni zasadzie: święci nie potrzebują dodatkowych, czy na wskroś legendarnych kostiumów. <<<

Kim był ks. Henryk Fros SJ ? W internecie znaleźć można wiele tytułów wartościowych dzieł i opracowań naukowych, których był autorem, lub współautorem. Życiorysu brak. Nie wiadomo jak długo i na jaką chorobę cierpiał bollandysta. Być może długotrwałość i dokuczliwość choroby deprymująco oddziałała na jego psychikę ? Prof. W. Mischke / ob. mediewistyka.pl / nazwał Frosową analizę spuścizny literackiej po św. Wojciechu „hiperkrytyczną”. Od siebie dodamy coś więcej - ona jest całkowicie błędna !

Pora na epilog !

W pracy Czy biskup-męczennik pozostawił po sobie spuściznę litaracką ?, pracy dobrotliwie przyjętej do druku przez prof. Zofię Kurnatowską ks. Fros dołożył wszelkich starań , by : -

przeciwstawić  się  mniemaniu, jakoby  św. Wojcich  był  autorem  Bogurodzicy,
- przeciwstawić  się  mniemaniu, jakoby  św. Wojciech  był autorem  Homilii o  św. Aleksym
- przeciwstawić  się  mniemaniu, jakoby  był  autorem   Listu  do  Milona, biskupa  Minden,
- przeciwstawić  się  mniemaniu, jakoby  św. Wojciech  w  ogóle  był  pisarzem .

Co my na to ? My na to: w świetle wiedzy pozaźródłowej wiadome jest, że:

- Bogurodzicę napisał Wojciech w Płocku, latem 995 roku. Miał i wiedzę teologiczną i umiejętności literackie - a także powód ! - by to uczynić !
- Pasję o Gorgoniuszu i Doroteuszu oraz List do Milona, biskupa Minden, napisał w Płocku, we wrześniu 995 r.

- Homilię o św. Aleksym wygłosił Wojciech do braci zakonnych w rzymskim klasztorze św. Bonifacego i Aleksego na Awentynie 17 sierpnia 991 roku , w drugą rocznicę nieudanego zamachu na swoje życie w Pradze czeskiej.

- Poemat Sancta Maria, quid est ? skomponował w Rzymie, latem (czerwiec- lipiec) 996 r.
 
Był Wojciech i homiletykiem , i hymnografem , i żywotopisarzem, i epistolografem, i w ogóle tęgim litaratem. Nikt spośród literaturoznawców, reprezentantów nauki uniwersyteckiej, nie skojarzył np. , że nazwisko Wojciechowego ojca - SŁAWNIK ma coś semantycznie wspólnego ze słowem SŁAWA, którego łacińskim odpowiednikiem jest FAMA, zaś ojcem św. Aleksego był EUFEMIAN. Czy to nic nie daje do myślenia ?

Do wszystkich sceptyków, adwersarzy, programowych niedowiarków w umiejętności literackie św. Wojciech kieruję wezwanie

Na kolana ! Upraszać Opatrzność o łaskę zbliżenia się do duchowości zafascynowanego pięknem Bogurodzicy Birkenmajera, o łaskę zrozumienia , że kanclerz Jan Łaski trzymał w swych rękach (!) Kartę pergaminową [ Charta ] z tekstem Bogurodzicy, własnoręcznie przez Wojciecha napisanym, tekstem - dodajmy - uwierzytelnionym Wojciechowym Monogramem- Signum i podpisem !!! 

A gdyby nie posłuchali - słowami zaczerpniętymi z jednego z Listów św. Pawłą Apostoła zaprosiłbym do refleksji : Nonne stultam fecistis sapientiam vestram ?  


 



  Jest rzeczą znamienną , i chwalebną ! , że w poznańskim środowisku naukowym powstało drugie ważne dzieło naukowe dla upamiętnienia 1000-lecia śmierci św. Wojciecha . Jest nim monografia Święty Wojciech. Biskup-Męczennik . Patron Polski , Czech i Węgier , Wrocław 2000 . napisana przez prof. Gerarda Labudę . Co się tyczy Bogurodzicy , bo o nią chodzi , ujawnia prof. Labuda

>>> różnicę zdań w poglądach na polską pieśń Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja. Rzecznicy starodawnej tradycji, przypisującej jej autorstwo św. Wojciechowi, nie widzą żadnej trudności w umieszczeniu jej językowego tworzywa u schyłku X stulecia, natomiast bardziej wymagający językoznawcy i literaturoznawcy, łącznie z muzykologami, także przesuwają datę jej narodzin na wiek XIII ./329/ <<<

A w przypisie 329 czytamy:

>>> Najgorliwiej za autorstwem św. Wojciecha i tym samym za przynależnością pieśni Bogurodzica do X stulecia opowiadał się J. Birkenmajer, Bogurodzica dziewica. Analiza tekstu, treści i formy. Lwów 1937; ostatnio jednak przeważyło zdanie, że jest to utwór co najmniej o dwa wieki późniejszy; tak przede wszystkim S. Urbańczyk, „Bogurodzica” Problemy czasu powstania i tła kulturalnego, „Przegląd Literacki „1978, 69, s. 35-70. Tekst i literatura przedmiotu ob. W. Wydra, W.E. Rzepka, Chrestommatia staropolska. Teksty do roku 1543, Wrocław 1984, s 234-235; T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 278-291, 804-805 <<<

Nie omieszkał G. Labuda pochwalić ks. Frosa, w przypisie 330, słowami:

>>> Precyzyjną analizę domniemanego dorobku literackiego św. Wojciecha przeprowadził ks. H. Fros . [----] dochodząc do wniosku, że jedynie homilia o św. Aleksym może mu być przypisana, cała reszta to mało krytycznym wytworem historiograficznym. Warto zacytować zdanie końcowe znakomitego, przedwcześnie zgasłego autora: „W środowisku bollandiańskim zawsze byliśmy wierni zasadzie: Święci nie potrzebują dodatkowych czy na wskroś legendarnych kostiumów. Wystarczą historyczne ustalenia <<<

Uff ! Nie bez kozery daliśmy we wstępie do Blogu (ob. Motto. Myśl 6) opinię D. Borawskiej: >>> Mediewistyczny warsztat historiograficzny niełatwo poddaje się zabiegom krytycznym i niełatwo też krytyczna prawda przebija się przez mur ustabilizowanych poglądów” < <<.   Gdyby nie zasada : „De mortuis nil nisi bene „prof. Labudę za użycie określenia domniemany dorobek literacki św. Wojciecha, i to w książce, której zadaniem było ukazanie prawdy o św. Wojciechu, należałoby po prostu.. zdyskwalifikować !!!.

W tejże monografii św. Wojciecha , na stronie 49 autor formułuje następującą zasadę:

>>> Właściwa praca badawcza historyka zaczyna się wtedy, gdy po ustaleniu „faktów źródłowych„ przechodzi się do budowania z nich „ faktów historycznych „ , które potem znajdują swój wyraz w syntezach . Tworzeniu „ faktów historycznych” stale towarzyszą dyskusje i spory o interpretację szczegółów. Ich pokłosiem są najpierw artykuły, a następnie rozprawy, przeglądy i podsumowania badań  <<<

A wcześniej, na stronie 13, przypis 6, precyzuje:

>>> Ze świadectw bezpośrednich i pośrednich, powtarzanych w mowie lub utrwalonych pismem, historyk stara się najpierw odczytać „fakty źródłowe„ , to jest takie, które po odpowiedniej analizie i interpretacji zapisu ściśle odpowiadają temu, co o rzeczonej sprawie lub wydarzeniu mówi ono samo; w postępowaniu poznawczym historyka jest to czynność najważniejsza <<<

Prof. Labuda, który w tematyce świętowojciechowej napisał kilkanaście ( jeśli nie więcej ! ) artykułów i rozpraw, i uchodził za wybitnego specjalistę w tej dziedzinie, w kwestii wojciechowego autorstwa Bogurodzicy od ustalania i „faktu źródłowego„ i „ faktu historycznego„ się powstrzymał, poprzestając na syntetycznym przedstawieniu stanowiska sceptyków. A szkoda, bo okazję miał niepowtarzalną !
*

Po ósmym września 995 r. , kiedy to w bazylice płockiej, podczas podniosłej uroczystości proklamowania Sclavanensis Provinciae Sanctae Mariae, miało miejsce prawykonanie hymnu Bogurodzica - Dziewica , Bogiem sławiena Maryja, hymn śpiewany bywał na wszelakich uroczystościach religijnych, mszach konwentualnych, przez dworzan na dworze Bolesława Chrobrego i prywatnie przez duchownych i mnichów. Stał się własnością publiczną. Zaczął żyć życiem własnym. Wszedł do tradycji. 

W biologicznej wymianie pokoleń pamięć o okolicznościach powstania i autorstwie hymnu więdła i zanikała, lecz same słowa i melodia - na trwale pozostały. Zespoliły się z obrzędowością i kulturą społeczeństwa . Jej ślady pisemne ujawniły się dopiero w wiekach późniejszych ( XIV – XV ) Pamięć o autorstwie odrodziła się znienacka w początkach wieku XVI, zaś rozkwitła w latach 30-tych XX wieku.
*

Na łuku czterech stuleci rozwoju historii i kultury polskiej były dwie osoby, dwie osobistości, których życie zespoliło się z odrodzeniem Bogurodzicy - kanclerz koronny, kodyfikator prawa - Jan Łaski ( 1456-1531) oraz filolog klasyczny, historyk literatury, tłumacz i poeta - Józef Birkenmajer ( 1891-1939 ).

Zacznijmy od końca.

Niczym wiązka fajerwerków wystrzela w niebo, w roku 1934, rozprawa Birkenmajera: „Czy św. Wojciech napisał Bogurodzicę„ ? - opublikowana na łamach „Przeglądu Powszechnego” (nr. 609 , t.203:1934), w której obdarza Wojciecha mianem „poeta doctus", nazywa Bogurodzicę „pierwszym dokumentem kultury greckiej w Polsce„ , bada „rymy i rytmy„ Bogurodzicy., poszukuje dla nich wzorców grecko-bizantyńskich. Swoimi przekonaniami budzi sprzeciw, wręcz opór. Replikuje niezwłocznie, wytaczając nowe argumenty. Dyskusja rozszerza się i ogarnia: „Gazetę Warszawską” i „Dziennik Poznański „Przegląd Katolicki„ i „Annales Missiologicae„ , „Ruch Literacki„ i „Pamiętnik Literacki”. „Filomatę„ i „Pion„  Miarą zapału Birkenmajera - i wiary we własne racje ! - niechaj będzie mała statystyka: rok 1934 - osiem rozpraw i artykułów, rok 1935 - tyleż. W roku 1936 - cztery , w 1937 - też cztery. Jakież zawrotne tempo ! Bez entuzjazmu nie byłoby ono możliwe ! W roku 1937 ukazuje się we Lwowie Birkenmajera  „Bogurodzica-dziewica. Analiza tekstu, treści i formy„ . W tymże roku Birkenmajer wyjeżdża na wykłady do Stanów Zjednoczonych; wraca do kraju w 1939 r, bierze udział w obronie Warszawy we wrześniu 1939, i w czasie obrony ginie.

Po roku 1937 dyskusja wokół Bogurodzicy wygasa . Przygnębiony i rozgoryczony powszechnym brakiem zrozumienia … przystaje Birkenmajer na uporczywie lansowaną przez oponentów opinię , że autorem Bogurodzicy mogło być również … > Wojciechowe grono <  lub Radzim-Gaudenty, brat Wojciecha.
 
Człowiek zauroczony Bogurodzicą, święcie przekonany w jej Wojciechowe autorstwo - spasował ! Z batalii, w którą ostro wszedł i z werwą prowadził - wyszedł pokonany !.

Czemuż to zacietrzewieni „racjonaliści”, znając Bogurodzicę z zachowanych późnośredniowiecznych przekazów, w głąb X wieku, - do czasów, gdy żył św. Wojciech - zapuścić się nie potrafili ? Co stało na przeszkodzie, by autorstwo Wojciechowe uznać ? Czemuż, zamiast na kanclerza Jana Łaskiego, który jako pierwszy autorstwo Bogurodzicy św. Wojciechowi przypisał, ostrze krytyki skierowali przeciw J. Birkenmajerowi ?

Jan Łaski (1456-1531) prawnik, polityk, dyplomata i mąż stanu ( dodajmy: człowiek bez wyższego wykształcenia ), dzięki swym zdolnościom i pracowitości dostępuje godności arcybiskupa gnieźnieńskiego i Prymasa Polski, zostaje kanclerzem króla Kazimierza Jagiellończyka, dokonuje kodyfikacji przepisów prawa polskiego i w roku 1506, w krakowskiej oficynie Jana Hallera, wydaje księgę, która od nazwiska autora nazwana zostanie później Statutami Łaskiego. Dzieło ma długi tytuł:

Commune Incliti Poloniae Regni privilegium constitutionum et indultuum publicitus decretorum approbationumque cum nonnulis iuribus tam divinis quam humanis.../itd./ i na początku zbioru praw ma ….. pieśń religijną !

W Bogurodzicy-Księdze - Ossolineum z roku 1962 podany jest Wyjątek ze Wstępu do Statutów dotyczący Bogurodzicy treści następującej:

…. Tametsi aeraria regni publica velut antiquissima domicilia monumenta contineat admiranda , victoriosissima et gloriosissima, mundanam quamvis maiestatem superantia, iam in rebus ipsis diversorum generum pretiosissimis, iam etiam in privilegiis et vetustissimis scriptis bullis aureis, metallinisque et cereis signatis, tamen at ex illis, quam sacrarum aedium testimoniis constat non alium quam divum olim Adalbertum Rosensium Bohemiae et Poloniae regni familiarum maiorem et dicti olim imperatoris ex sorore nepotem de Bohamiae Pragensi in Gneznensem metropolitanam ecclesiam translatum et tanquam Polonorum apostolum primam scilicet divinam regibus et nationi Poloniae sanctionem sub uno cantici contextu Dei genitrix, quoad vulgo Polonico Bogarodzica legitur, edidisse. Quod canticum ipso olim sanciente praesule, regibus quoque et universis regni proceribus ( ex praecepto et consuetudine laudabili ) approbantibus initiis bellorum in regno Poloniae proponi consuevit. Sic quoque scimus ex privilegio veteri sub eius concentu bellorum initiis signa dari. Post illud non reperi quicquam constitutum publicitus usque ad tempora ducis Boleslai in Calissiensi ducali sede post dismembratam regni eiusdem monarchiam ex caede sanctissimi praesulis Stanislai commissam ducatum , terrarum Maioris Poloniae gerentis, cuius (suo loco) Privilegium constitutiones continet .....

Następują ( s. 122-123) : Transliteracja i Transkrypcja, a po nich łaciński wstęp do Bogurodzicy : 

> Prima omnium devotissima et tanquam vates regni Poloniae cantio seu canticum Bogarodzica manibus et oraculo sancti Adalberti scripta , cuius descriptio est primo dicta ad conserenda cum hostibus certamina dedicata , primum in isto registri ordine locum vendicat <
 
7.-matka-boska-hodegetria

Bogarodzica dziewica, Bogiem sławiona Maryja / itd./  Miał Jan Łaski pewność, że tekst Bogurodzicy, który na czoło zbioru praw wysunął, jest tekstem napisanym przez samego św. Wojciecha. Skąd ta pewność ?

Poddajemy analizie zdanie; Bogarodzica manibus et oraculo sancti Adalberti scripta  W drugiej połowie X wieku, gdy żył Wojciech Sławnikowic, pisało się piórem ptasim ( zwykle: gęsim ) lub trzcinką. Pióro prowadzone były ręką piszącego. Że Wojciech pisał Bogurodzicę ręką - manibus , nie budzi zastrzeżeń ponieważ jest oczywiste.

Słowa: manibus et oraculo występują w narzędniku - ablativus strumentalis. Kłopot jest ze słowem oraculum. W słowniku łacińsko-polskim Jerzego Pieńkosa znajdujemy, że ma ono cztery znaczenia: 1. wyrocznia, 2. wyrocznia ( jako miejsce wyrokowania ), 3. oratorium, 4. rozporządzenie cesarskie ( za dominatu ). W językach włoskim i francuskim - córach łaciny ! - mamy odpowiednio : oracolo = przepowiednia , wyrocznia; oracle – wyrocznia. Język angielski ma słowo oracle, a ono rozumiane jest nieco szerzej, jako 1. augur-wieszcz, 2. przepowiednia. Zatem łacińskie oraculum ma dwa podstawowe znaczenia: przepowiedna, wyrocznia.

Użyte zostało przez Łaskiego w ablativus strumentalis, analogicznie jak manibus, wobec czego buntuje się w nas zdrowy rozsadek: czy mógł Wojciech pisać przepowiednią ?, wyrocznią ? To przecież nonsensA jednak sens jest ! Nie tyle w gramatyce, co w sposobie rozumienia zdania . Manibus et oraculo rozumieć należy jako rękoma i z natchnienia ! Całe zdanie : Bogarodzica manibus et oraculo sancti Adalberti scripta rozumiemy jako: Napisana rękoma i z natchnienia świętego Wojciecha. Sancti Adalberti to przecież genetivus possesivus (czyimi rękoma ?). Zatem nabieramy przekonania, że kanclerz Łaski miał przed sobą, trzymał w rękach, zachwycał się nim ! – autentyczny dokument, własnoręcznie przez św. Wojciecha napisany, opatrzony jego monogramem-signum.

DLACZEGO NIKT DOTYCHCZAS TEGO RODZAJU ANALIZY NIE PRZEPROWADZIŁ ???

Obrany sposób rozumienia poddajemy weryfikacji. Czy w języku łacińskim występuje słowo NATCHNIENIE ?

Oto co pod tym hasłem znajdujemy w słowniku: incitatio, permotio, inspiratio, natchnienie poetyckie = furor ( sic!), być w natchnieniu - commotus perturbatusque, z boskiego natchnienia - divine (ob. Mały słownik polsko – łaciński Lidii Winniczuk, Warszawa 1994 . s. 330) i żadne z tych łacińskich słów nam nie pasuje. ! Najbliższe jest inspiratio, ale ono nie pokrywa się w pełni z polskim natchnieniem.

Pod inspiracją słownik języka polskiego rozumie:
> natchnienie , stan duchowego napięcia < . Jednakże tego objaśnienia bez zastrzeżeń przyjąć nie możemy. Uczeń szkoły średniej, który napisał wypracowanie z języka polskiego, a nie ma pewności, czy napisał dobrze, powie, że „nie miał natchnienia”. W rozumieniu potocznym natchnienie to stan psychicznego ożywienia, przypływu mocy twórczej, zaś inspiracja to coś takiego, co stan natchnienia poprzedza, wyprzedza; coś, czego natchnienie jest skutkiem.

Istnieje jeszcze słowo excitatio, lecz ono wydaje się zbyt mocne wobec polskiego natchnienia. Powyższy wywód umacnia nas w przekonaniu, iż Jan Łaski, który dokument-tekst Bogurodzicy oglądał, podziwiał i nim się zachwycał, uznał go bez cienia wątpliwości za Wojciechowy oryginał, autentyk, napisany w stanie natchnienia !

A skąd Jan Łaski mógł mieć taki dokument ? Przecież Wojciech zmarł 23 kwietnia 997 roku na terenie Prus., zatem - na zdrowy rozsądek - Bogurodzicę napisać musiał o wiele wcześniej. Kiedy ? Data została już wyżej podana ! Wywód, że kanclerz Jan Łaski miał autentyczne Wojciechowe pismo, i skąd takie pismo mógł mieć - jest łatwy do przeprowadzenia. Warunkiem ku temu jest otrzymanie zaproszenia, czy to od instytucji naukowej, organizacji, czy też towarzystwa naukowego.

Jest obecnie troje uczonych, którzy Bogurodzicę objęli swoim naukowym zainteresowaniem: prof. Roman Mazurkiewicz, prof. Teresa Michałowska, prof. Antoni Czyż. Być może są inni, lecz nie są mi jeszcze znani. Prof. R. Mazurkiewicz jest mi znany jako autor opracowania internetowego: BOGURODZICA (oprac. Roman Mazurkiewicz, ob.: staropolska.pl /sredniowiecze/ poezja religijna); jako kompilator Bibliografii Bogurodzicy oraz jako autor pracy: DEESIS.

Idea wstawiennictwa Bogarodzicy i św. Jana Chrzciciela w kulturze średniowiecznej. Kraków 1994. ( mam tę książkę w swoim księgozbiorze). W Internecie czytam, że prof. Mazurkiewicz jest członkiem Polskiego Towarzystwa Mariologicznego, członkiem-korespondentem „Pontificia Academia Mariana Internationalis„ która w Rzymie prowadzi „Centro di Cultura Mariana- Madre della Chiesa”, a w ramach tego ośrodka publikuje: Testi Mariani, S. Scrittura, Enchiridion Marianum. Padri Greci /Latini/ Siriaci i pozostaje w łączności z „Pontificia Facoltà Teologica „Marianum”. Gdyby dane mi było spotkać kiedyś Pana Profesora Romana Mazurkiewicza, to bym Mu:
  • a) podziękował za bibliografię Bogurodzicy (b. mi się przydała ! )
  • b) w nawiązaniu do stron 170 -. 180 Deesis powiedział, że Obraz przedstawiający Chrystusa, Marię i Jana (kwintesencja Deesis !) wisiał nad ołtarzem głównym bazyliki płockiej, w której 8 IX 995 Wojciech Sławnikowic, Legat Apostolski na Słowiańszczyznę, Pontifex Maximus Sclavanensis, liturgię sprawował. 
  • c) zaproponował podjęcie inicjatywy wprowadzenia na listę Patres Latini - Centro di Studi Mariani, poematu procesyjnego Sancta Maria, quid est ? napisanego przez św. Wojciecha w Rzymie, latem 996 r., na procesję - z pochodniami i niesioną ikoną Theotokos ! - podążającą dzisiejszą Via Merulana do Bazyliki Santa Maria Maggiore.

Gdybym kiedyś był obecny na ważnej konferencji naukowej, a znalazł się w pobliżu Pani Profesor Teresy Michałowskiej, to zastanawiałbym się, czy zdecydować się na przedstawienie się i nawiązanie znajomości. Miałbym ochotę rzec Jej, że teza, iż Wojciech nie mógł napisać Bogurodzicy ponieważ nie znał języka polskiego - jest tezą sztuczną. Wojciech znał j.polski, lecz ten język nie miał jeszcze nazwy „polski” . Po polsku mówiła Strzeżysława , matka Wojciecha , po polsku mówił książę Mieszko I , wujek Wojciecha, po polsku mówił Bolesław Chrobry , wujeczny brat Wojciecha . Informacja moja zakrawałaby na korygowanie opinii , do której jej właścicielka mogła być bardzo , bardzo przywiązana . Z mojej strony - i ze swej natury - taka perswazja komplementem by nie była . Za komplement nie zostałaby przyjęta ani uznana , i mimo moich dobrych intencji spowodować by mogła u rozmówczyni raczej przykrość niż ciekawość . Zatem od zamiaru przedstawienia się i chęci zawarcia znajomości chyba bym odstąpił .

Profesor Antoni Czyż znany mi jest jako autor referatu: - „Bogurodzica „- między Wschodem a Zachodem. (Kilka myśli o duchowej jedności Europy) przygotowanego na XI Międzynarodowy Kongres Slawistów w Bratysławie, opublikowanego w Serii wydawniczej Polono - Slavica Varsoviensia w ramach Prac z literatury polskiej i czeskiej (Warszawa 1992 . Mam ten egzemplarz w swoim księgozbiorze).

Gdyby dane mi było spotkać Pana Profesora Antoniego Czyża to - po przedstawieniu się – nie mógłbym powstrzymać się od emocjonalnie wybuchowej wypowiedzi:

>>>> Szanowny Panie Profesorze. Pańskie opus jest najwyższego lotu poezją !, Na modłę patosu Mickiewiczowskiej Ody do młodości, jest Pańską Odą do Bogurodzicy i o Bogurodzicy. Pańskie słowa są piękne ! Wzruszające ! Wspaniałe ! Porywające ! Pańskie opus to opus mirabile. Jest pieniem pochwalnym na cześć mocy duchowej emanującej ze słów pieśni religijnej, a przecież i hymnu narodowego ! W swoją pracę tchnął Pan ducha, użył słów i nadał ton, które wynoszą Pana ponad Brűcknerów, Krzyżanowskich i innych adwersarzy, sceptyków i niedowiarków. Dawnych czy współczesnych. Ducha, który zbliżył Pana do Birkenmajerowej w i a r y w powstanie Bogurodzicy w zaraniu naszych dziejów, do u r o k u s t a r o d a w n o ś c i, jakim kanclerz Jan Łaski pozwolił się owładnąć. To jemu, kanclerzowi Janowi Łaskiemu, zawdzięczać należy o c a l e n i e Bogurodzicy przed z a g ł a d ą. Dzięki temu, że pieśń religijną przyjął i wysunął na początek tekstów prawniczych, jest nam dziś ona znana, znajoma, badana, podziwiana.

Francuzi powiadają : C`est le ton qui fait la chanson. W tonie Pańskie Laudacji na cześć Bogurodzicy odczuwam echo owego religijnego uniesienia, jakie w dniu 8 września 995 roku, w bazylice płockiej, owładnęło uczestnikami uroczystości ku czci Bogarodzicielki – Theotokos, dla Której słowa i muzyka zostały specjalnie skomponowane.„ <<<

A gdybym uznał , że okoliczności temu sprzyjają , a gest zostałby przyjęty i odwzajemniony - otworzyłbym ramiona , by wymienić z Profesorem osculum comprehensionis.


 Gdy w wyszukiwarce internetowej umieścimy hasło Bogarodzica otrzymamy bardzo dużo wiadomości. Pośród nich następującą (ob. http//lekcja polskiego.pl/analiza-interpretacja/Bogarodzica)

>>> Bogarodzica jest pierwszym naszym tekstem literackim napisanym w całości po polsku. [----] Czas powstania tekstu do tej pory nie został ustalony. Badacze wskazują na X, XI, XII, XIII, a nawet XIV wiek. <<<

Kto przeczyta zamieszczone wyżej Refleksje nad Bogurodzicą, a przedtem: Drogowskazy + Notificatio + Sclavanensis Provincia Sanctae Mariae dowie się: Kto ? , Kiedy ? Gdzie ? i Dlaczego ? Bogurodzicę napisał. Po Birkenmajerze, który o X-wieczny rodowód Bogurodzicy bój toczył, po kanclerzu Janie Łaskim, który treść Bogurodzicy od zagłady uchronił, piszący te słowa pretenduje do miana odkrywcy istnienia języka polskiego już w wieku X następującym twierdzeniem: 

Słowa pierwszych dwóch zwrotek Bogurodzicy są liturgiczną cząstką literackiej polszczyzny, którą w roku 995 poslugiwano się w Płocku, na Mazowszu, i w całej Sklawanii ( = Polsce ): od Gdańska po Kraków, od Lublina po Poznań. To znaczy na całym obszarze otoczonym granicami wskazanymi w dokumencie Dagome iudex :‘

Item in alio tomo sub Iohanne XV papa Dagome iudex et Ote senatrix et filii eorum: Misicam et Lambertus [--- ] leguntur beato Petro contulisse unam civitatem in integro, que vocatur Schinesghe, cum omnibus suis pertinentiis infra hos affines, sicuti incipit a primo latere longum mare, fine Bruzze usque in locum, qui dicitur Russe et fines Russe extendente usque in Craccoa et ab ipsa Craccoa usque ad flumen Oddere recte in locum, qui dicitur Alemure, et ab ipsa Alemura usque in terram Milze recte intra Oddere et exinde ducente iuxta flumen Oddera usque in predictam civitatem Schinesghe.

A darowiznę świętemu Piotrowi Słowiańszczyzny (Schinesghe = Sclavania = Słowiańszczyzna = Polska), w obrębie tych granic się znajdującej uczyniono w Rzymie roku 990 dlatego , by Wojciech Sławnikowic nie miał przeszkód prawnych do opuszczenia Pragi czeskiej i przeniesienia się do Płocka nad Wisłą ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz